14 sierpnia 2012

XII - Take Care

XII+18



Harry

Kurczowo zacisnąłem dłonie na drewnianym brzegu ławki a plastikowy kubeczek odłożyłem na ziemię. Miałem tą samą siwą bluzę, siedziałem w tym samym miejscu. Doznawałem deja vu, lecz wiedziałem jaki w tym cel. Przymknąłem powieki i wróciłem pamięcią do dzisiejszego poranka.

Malinowy zapach pieścił me nozdrza. Para unosiła się z porcelanowego kubeczka. Spojrzałem w oczy mojego przyjaciela. Był taki przygaszony. Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco po czym zaczął swój monolog.

- Okłamałem Was - uniosłem brwi w geście zapytania - Nie patrz tak na mnie. Chciałem dla niej jak najlepiej. Julia ma amnezję, straciła całą pamięć. Po miesiącu była już wolna od kliniki, lecz wróciła do Polski. Tam przez dwa miesiące starała się sobie wszystko przypomnieć. Udało się - spojrzał na mnie uważnie - Nie ciesz się tak szybko. Zatrzymała się na wyjeździe do Kanady. Nie pamięta o nas. Nie pamięta o miłości do Ciebie, o waszej przyjaźni o mnie. Nic. Musimy postarać się jej pomóc. Proszę... - głos załamał mu się na ostatniej sylabie. Pojedyncza łza spłynęła powoli po policzku. 

- Dobrze - odparłem - Jestem wściekły, że nie powiedziałeś nam wcześniej, albo chociażby mi. Przecież wiesz, że pomógłbym Ci niezależnie od sytuacji. Rozmawiałeś z nią?

- Nie. Ojciec odbiera ją z lotniska, zjedzą razem lunch i zawiezie ją do pobliskiego parku, waszego parku. Tam gdzie zobaczyłeś ją po raz pierwszy. Musisz odtworzyć wszystko tak jak było - nie potrzebowałem chwili na zastanowienie. Miałem dziś na sobie tę samą bluzę, nie zdejmowałem jej od dłuższego czasu, miała jej zapach. Wystrzeliłem z mieszkania niczym z procy i znalazłem się w zawsze zielonym raju.

- Ty jesteś Harry? - usłyszałem ciepły głos i zadrżałem mimowolnie. Wymówiła to tak inaczej, jak bym był jej absolutnie obcy. Wstrzymałem powietrze i otworzyłem oczy a mnie ukazała się dziewczyna o turkusowych oczach. Jej włosy były dłuższe i pokręcone, usta lekko za różowione, lecz cera była bardziej blada, wręcz przezroczysta. Worki pod oczami świadczyły o długim braku snu. Tak bardzo mi jej brakowało, tego spojrzenia, głosu, dotyku, mimo tego iż to nie była ta sama osoba. Przysunąłem się bliżej a ona odskoczyła ode mnie przestraszona. Wyciągnąłem lewą dłoń w jej stronę, chwyciła ją powoli z uwagą patrząc na moje czyny. Znowu przymknąłem powieki.

- Tak. Jestem Harry Styles - mocniej zacisnęła palce gdy przemówiłem - Jesteśmy przyjaciółmi, bardzo bliskimi. Pierwszy raz spotkałem Cię właśnie tutaj... - zaczynałem przypominać jej po szczególne zdarzenia związane z nami. Opowiedziałem o tym wyjątkowym dniu, który ze mną spędziła. O tym jak pokochałem ją jak własną siostrę, o mojej miłości do Louisa, o Niallu, który kocha ją ponad swoje życie. Siedziała z szeroko otwartymi oczyma i wpatrywała się w pustą przestrzeń uważnie mnie słuchając. Co jakiś czas dotykała mojego ramienia, jak by przez przypadek. Jak by sobie coś przypomniała. Po niemalże godzinie skończyłem jej życiorys z ostatnich 6 miesięcy. Odwróciła na mnie wzrok, zauważyłem, że po policzkach lecą strugi łez. Ręce zacisnęła w pięści tak aż pobielały jej kłykcie. Pokręciła głową.

- Nic... - wzruszyła ramionami - Nic nie pamiętam - załkała łapiąc powietrze - Przepraszam. Tak bardzo bym chciała. Gdzieś w głębi czuję Cię. Jesteś w sercu, lecz już nie w głowie. Boże. Tak bardzo przepraszam - zerwała się na równe nogi i w mgnieniu oka zniknęła z mojego pola widzenia. Tak po prostu uciekła, nie dając szansy na powiedzenie czegokolwiek. Skuliłem się w kłębek i czekałem na nową fale bólu. Przygotowany odpychałem ją do póki nie postanowiła złamać mnie od środka.

Lou

Byłem przerażony. Godzina robiła się już nie przyzwoita, szalała wichura a deszcz wystukiwał nieznany mi rytm. Biegałem po schodach w te i z powrotem dla zabicia czasu. Nie wracał od 12 godzin, otarłem twarz wierzchem dłoni. Wyjąłem z kieszeni komórkę, aby sprawdzić czy aby na pewno nie dzwonił. Ekran pozostał czysty. W pewnym momencie drzwi powoli się uchyliły. Ujrzałem w nich mojego Harry'ego, jego oczy były czerwone i spuchnięte, twarz blada a po włosach skapywały pojedyncze krople wody. Podszedł do mnie szybkim krokiem i objął w tali łkając jak małe dziecko. Rozpiąłem suwak od siwej bluzy, po czym ściągałem pojedyncze części garderoby która była przemoczona. Doszedłem już do sprzączki od paska kiedy to on zaczął rozbierać mnie, popychając mnie brutalnie na ścianę. Wpił się w moje wargi z ogromna siłą i nie dając mi szans na dominację pieścił je. Ręce wsunął pod granatową koszulkę, po czym pozbył jej się szybko. Następnie przeszedł do spodni, których guzik wystrzelił z wielką łatwością. Wplotłem palce w zimne włosy, odsunąłem go od siebie patrząc w zielone tęczówki. Iskrzyły się z podniecenia. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć lecz zamknąłem je pocałunkiem.

- Muszę zapomnieć - wyszeptał gdy zaczął schodzić w dół mego ciała. Przejechał ręką po moim przyrodzeniu, lekko ściskając jego koniec. Wciągnąłem powietrze czując, że zaraz mi go zabraknie. Tak dawno się nie kochaliśmy, tak bardzo mi tego brakowało, chciałem go poczuć, mocno, dostatecznie. Nadal przyparty do ściany uderzyłem w nią pięściami. Harry spojrzał w górę uśmiechając się zadziornie. Jego dłonie powędrowały do gumki od bokserek które zsunął ze mnie dość szybko. Zaczynałem robić się co raz większy i nabrzmiały. Ciepłe usta dotknęły główki po czym brutalnie wsunęły go całego w siebie. Mój penis uderzał o ścianki gardła Harrego, który zasysał go co chwila. Zamknąłem oczy dając się ponieść podnieceniu. Zacisnąłem dłonie na ramionach Harry'ego nadając rytm jego ruchom. Przyspieszał z każdą sekundą sprowadzając mnie na skraj. Mleczna mgła zalała me oczy, osunąłem się na ziemie dając upust wszystkim emocjom po czym wytrysnąłem w usta mego kochanka. Drżałem zmęczony, dotknął delikatnie mych policzków składając namiętny pocałunek na spuchniętych wargach. Wsunął język dając mi posmakować samego siebie a następnie zaczął rozpinać pasek od swoich spodni...

*miesiąc później*

Niall

Byłem w trakcie robienia naleśników. Starałem się wylać na patelnie odpowiednią ilość masy, lecz moje uzdolnienia kulinarne były beznadziejne. Spojrzałem przez ramie z nadzieją, że ujrzę ją siedząca na kanapie. Jaki był mój zawód gdy zastałem tylko pustą przestrzeń. Rozejrzałem się dookoła. Nigdzie nie było czuć jej zapachu. Wyłączyłem gaz po czym udałem się do naszej sypialni, ta również pozostawała taka sama. Usłyszałem przeraźliwy hałas dochodzący z małej łazienki. Udałem się w tym kierunku, drzwi były uchylone, siedziała do mnie tyłem głowę oraz dłonie pochylając nad wanną. Przyjrzałem się uważnie jej poczynaniom a me serce zamarło na moment. W prawej ręce trzymała żyletkę którą przykładała do żył u lewego nadgarstka. Rzuciłem się biegiem krzycząc aby przestała. Odwróciła się do mnie spoglądając z rozpaczą, po czym zdecydowanie przejechała po całej długości delikatnej skóry. Otworzyłem szeroko oczy z przerażenia wytrącając ostrze z jej dłoni. Ująłem lewy nadgarstek wstrzymując powietrze.

- Nie, nie, nie... - szeptała kołysząc się lekko. Nacięła się, lecz w miejscu gdzie nie może stać się krzywda. Urwałem kawałek papiery przykładając do krwawiącej rany. Spojrzałem jej w oczy.

- Dlaczego? - spytałem krótko przez łzy.

- Ja już tak dłużej nie mogę, nie rozumiesz?! - krzyknęła na mnie z żalem.

- Czego nie możesz? Wytłumacz mi do jasnej cholery!

Nastała cisza. Wpatrywała się we mnie zdezorientowana. Jeszcze nigdy nie podniosłem na nią głosu, sam byłem w szoku. Odsunęła się na bezpieczna odległość, lecz nadal nie puszczała mojej dłoni.

- Chcę sobie przypomnieć, lecz wszystko jest przeciwko mnie.

- Daj sobie czas, już tak nie dużo Ci zostało.

- Pamiętam wszystko. Ojca, Harry'ego, Louisa, Zayna, Liama, Danielle. Wszytko po za Tobą! - jej głos był ochrypły i zimny - Wiem jak to jest kochać Cię, lecz nie jestem w stanie tego poczuć.

- To nie powód aby kończyć swoje życie. Ja to ja. Za jakiś czas po prostu usuniesz mnie.

- Ale ja nie chcę! Nie rozumiesz! Chcę tak jak dawniej. Ty byłeś moim życiem a teraz nie ma tego.

- Czas to Twój najlepszy przyjaciel. Przysięgnij, że nie zrobisz głupoty?

- Przysięgam.

- Dziękuję.

- Przepraszam.

- Wiem, już spokojnie. Będę mimo wszystko.

Ująłem jej twarz i złożyłem na wargach lekki pocałunek. Przysunęła się i wtuliła w mój tors. Oplotłem ramiona wzdłuż jej tali. Teraz najważniejsi jesteśmy my.


8 komentarzy:

  1. o fuck, jak mi szkoda Julki :( ona jest taka bezbronna :( mogę sobie jedynie wyobrazić, jak to jest nie pamiętać najważniejszej osoby w życiu. rozdział piękny, no i Larry zawsze spoko ;) czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. CO?! KONIEC?! NO WHY? WHY? WHY? :O

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział. Wiedziałam, że Julia będzie miała amnezję. Cieszę się, że już sobie wszystko przypomiała.. oprócz Niall'a. Szkoda. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i że Jul odzyska pamięć całkowicie. Dlaczego chcesz zakończyć to opowiadanie?! Jest cudowne kocham je. Proszę nie kończ. Czekam nk kolejny cudowny rozdział.<3 [becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam]

    OdpowiedzUsuń
  4. jak to już koniec? ej Julka ja czekam na happy end, taki że jej *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. nie kończ opowiadania :( wciągnęłam się w nie! Jest super! Nie mam takiej siły żeby odciągnąć Cię od tego pomysłu, bo to tylko Twoja decyzja, ale jeśli to pomoże- będę bardzo smutna jak skończysz tego bloga :( i jak patrzę na komentarze powyżej, to nie tylko ja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No hej, hej ;) Trafiłam na tego bloga wczoraj, ale dopiero dzisiaj mogłam dokończyć czytać, przepraszam. W każdym razie baaaaaardzo mi się to spodobało :) Piszesz świetnym stylem i dobrze się to czyta. Naprawdę zaczarowałaś mnie historią Julii (zwłaszcza, że nosi moje imię ;D), Harry'ego, Louisa i Nialla. Może nie jestem wielką fanką tak szczegółowo opisanej miłości męsko-męskiej, ale przymknę na to oko ;) Zastanawia mnie tylko, dlaczego masz tak niewielu czytelników, skoro piszesz naprawdę genialnie. A, czekaj, już mam. Pewnie wiele osób po prostu nie trawi opowiadań o homoseksualistach. Ja początkowo też za nimi nie przepadałam, ale dosyć niedawno w sumie, przekonałam się do nich. A Twoje jest po prostu piękne. Aż brakuje mi słów. Wiedz, że jestem Twoją wielką fanką :) Masz, oj, masz, dziewczyno talent. Co do samej treści to bardzo się cieszę, że Hazzie i Lou się w miarę ułożyło. Są razem, kochają się nawzajem... To jest chyba najważniejsze, prawda? Co do Julki i Nialla to już cieszyłam się jak głupia, gdy ona postanowiła się nim zaopiekować. Było im razem tak fajnie, pomagali sobie nawzajem, no, ale coś musiało się zepsuć... Eh, a to wszystko wina Eleanor. Szkoda, że blondynka (coraz więcej wspólnych cech ;) Mam na myśli moje i Julii XD) ma amnezję i nie pamięta Horana. Ale jestem pewna, że jednak między nimi wszystko będzie dobrze. Za to bardzo mi smutno, że już kończysz. Proszę, pisz dalej! Będzie mi brakowało tego opowiadania, ale dodaję szósty komentarz i czekam na epilog :)
    Pozdrawiam xx

    http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. jak to koniec ?!
    nie nie nie , nie zgadzam sie

    OdpowiedzUsuń
  8. Kooooocham Cię .
    Blog idealny , a rozdziały ... zabójcze . trzeba Ci załatwić prawa do książki :*
    @FoxLexie

    OdpowiedzUsuń