3 października 2012

Addition II




13/10/2017 Londyn

The Daily Mail:
Tragiczna śmierć narzeczonej Nialla z One Direction!

Closer:
One Direction odwołuję swoją trasę koncertową na najbliższy rok. Fani są załamani.

Heat Magazine:
Harry (1D): Nie mam ochoty rozmawiać na temat Julii.

The Sun:
Polska narzeczona Nialla (One Direction) ginie w okropnym wypadku!

12 października 2017 roku zdarzyła się tragedia dla całego zespołu One Direction. Julia Hosz, narzeczona Nialla Horana zginęła w wypadku samochodowym.

- To miała być ich 5 rocznica, kolacja przy świecach. Rok temu oświadczył się jej. Planowali ślub - opowiada znajomy pary - Śpieszyła się do restauracji. Jakiś pacan wjechał w nią na skrzyżowaniu - dodaję

Całe One Direction było zaprzyjaźnione z narzeczoną głównego gitarzysty. Logiczne iż odwołanie trasy wzbudzi wiele kontrowersji, ale zespół prosi o trochę spokoju, to jest trudny okres, zwłaszcza dla Nialla.

- Mamy nadzieję, że zrozumiecie jak ciężko nam jest. Dla nas była to rodzina. Uszanujcie nasze decyzję. Zawsze będziemy Was kochać. - wypowiada się Liam, lider całego zespołu.

Podobno Harry i Niall nie opuszczają swoich pokoi, są załamani stratą tak bliskiej dla nich osoby.
Trzymajcie się chłopcy.

Katherine Vans

7 lat później...

- Juls! Co Ci mówiłem o rzucaniu mąką w brata?!

- Tato, no! To nie ja zaczęłam - moja mała blond włosa dziewczynka wygięła usta w podkówkę. Bardzo starałem się nie krzyczeć na nasze dzieci, lecz czasami było to wręcz nie możliwe. Zwłaszcza dziś, w dzień urodzin mojego męża. Nic nie było gotowe a ja czułem się nie na siłach aby samemu wszystko zorganizować.

- Louis! Błagam Cię, uspokój te rozrabiaki. - usłyszałem pomruk niezadowolenia, lecz z pod moich nóg zniknęły dwa małe krasnale. Byli tak podobni a zarazem różni. Ich wygląd przekonywał o tym, że jest to para bliźniąt jednojajowych, lecz zachowanie różniło się bardzo. Ona, drobna, spokojna, zawsze posłuszna i zamknięta w sobie. On, pełen energii, nieokrzesany, kreatywny i inteligenty. Kochałem ich jak własne powietrzem, bo były moim prywatnym powietrzem. Dwoje dzieci, tak bardzo podobnych do niej. Mimo iż nie miały żadnych jej genów, po prostu, ironia losu. Abyśmy nigdy nie zapomnieli, co i tak byłoby nie możliwe. Przebierałem w lodówce szukając właściwych produktów, lecz jak na złość nie mogłem natrafić na to co mi potrzebne. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi, sądząc po długości była to rodzina Payne, która na pewno wybawi mnie z problemów. Nie myliłem się, do pomieszczenia wkradła się szczupła szatynka całując mnie w rozgrzany policzek. Jej loki opadały na ramiona a usta wykrzywiła w wymuszonym uśmiechu. Natychmiast wygnała z mnie z pomieszczenia prosząc o dwie godziny spokoju. Następna pojawiła się rodzina Malików. Mała Shanna wpadła w me ramiona krzycząc niezbyt zrozumiałe rzeczy. Zayn posłał mi przepraszający uśmiech, nigdy nie powiedziałby, że to jego dzieci pokochają mnie tak bardzo.

- Gdzie jest Niall? - spytał mulat ochrypłym głosem. Oddałem małą Shan mamie i zabrałem przyjaciela na taras.

- Nie wiem czy ma zamiar w ogóle się pojawić - odparłem w końcu mając pewność, że nikt nas nie usłyszy.

- Uhum. Wiesz Harry... - tu zatrzymał się, starając zabrzmieć jak najciszej - Rozumiem to wszystko. Stratę, ból, cierpienie. Przecież nam też nie było łatwo. Każdy nas kochał na swój sposób. Pamiętam dzień w którym to się stało, płacz i złamane serce. Ale to już 7 lat, a on nadal nie potrafi się z tego pozbierać.

Wciągnąłem zimne powietrze aby oczyścić swój umysł. Spojrzałem na przyjaciela, który wpatrywał się w martwy punkt.

- Nie mówię, że jest mi łatwo, bo sam dobrze wiesz ile dla mnie znaczyła. Pomyśl, że była dla mnie tylko przyjaciółką a co powiedzieć o tym, że ona była jego miłością życia. Jak byś się czuł gdyby nagle zabrakło Perrie? - Zayn wzdrygnął się mimowolnie, a ja kontynuowałem - Rozpocząłbyś nowe życie? Bez niej? Fakt, macie dziecko, jedyny powód który by Cię tu trzymał. Teraz powiedź mi co jemu po niej pozostało?

- Ja wszystko rozumiem Hazz. Ale do cholery, mamy po 30 lat. On powinien się chociaż postarać, dla nas.

- Stara się - odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby

- Tak? To powiedź mi gdzie teraz jest? - to pytanie miało za cel przypomnieć mi, że Horan wcale nie zapomniał, żył ciągle przeszłością.

- Pewnie na jej grobie, w Polsce.

- Właśnie. Więc nie pieprz mi, że się stara.

- Zayn! Jest 24 grudnia! Nie dziw mu się, że właśnie tam chce spędzić ten dzień!

- Skończyłem.

Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i podskoczyłem mimowolnie. Poczułem jak po moich policzkach płyną samotne łzy. Cholera jasna, miał rację, ale bałem się mu ją przyznać. Minęło tak dużo czasu. Każdy wiedział, ile ona dla mnie znaczy, ile jej zawdzięczam i jak bardzo kocham. Zbierałem się w sobie długo aby znów móc stanąć na nogi. Udało mi się, nie byłem tym samym Harrym, lecz miałem Louisa i dwoje cudownych dzieci dla których życie miało sens. Potrafiłem popłakać się gdy kroiłem ciasto karmelowe, bo zawsze ona robiła je najlepiej, ale z każdym dniem było o wiele lepiej. Rozumiałem wszystko co łączyło Nialla z blond pięknością, sam gdybym stracił kogoś tak ważnego nie byłbym w stanie funkcjonować w 100 % prawidłowo. Starałbym się. Lecz nasz przyjaciel zaprzestał robić cokolwiek. Od ponad roku widuję go tylko w ważne święta, nigdy nie ma go w domu. Kursuję między Polską, Irlandią a Kanadą. Zmienił się nie do poznania. Boli mnie to, że żaden z nas nie jest w stanie mu pomóc.

- Kochanie, mamy dość niespodziewanego gościa - z myśli wybił mnie ciepły głos Louisa, dopiero teraz poczułem jak bardzo zmarzłem stojąc od 30 minut na mrozie. Spojrzałem na mojego męża pytająco lecz on tylko wzruszył ramionami. W jego oczach można było dostrzec szczęście. Ucałowałem delikatnie jego usta i przytuliłem do swego boku. Wciąż był tak samo niziutki, wątły i tak cudownie pachniał. Spędziłem z nim 6 lat w małżeństwie, 12 w związku a kochałem go co raz bardziej, tak jak bym nadal się w nim zakochiwał. Każdego dnia odkrywaliśmy na nowo możliwości całego świata. Nie wyobrażałem sobie co by mogło się stać gdybym go stracił. Ująłem jego dłoń w swoją i wolnym krokiem zaprowadziłem do przestronnego salonu. Na kanapie siedział Liam, wraz z Viennie i Xavier'em oglądał album ze starymi zdjęciami. Zayn odpoczywał na fotelu z małą Shanną na ramieniu. Perrie udała się do kuchni, aby pomóc Danielle. Był jeszcze ktoś. Ktoś za kim tak bardzo tęskniłem. Zarost na policzkach i lekkie zmarszczki w okolicach oczu mnie zmyliły, lecz gdy objął mnie swoimi ramionami od razu poczułem to emanujące ciepło. Trwaliśmy w tej pozycji przez dłuższy czas aby móc nacieszyć się chwilą. Po pewnym czasie dołączyła do nas cała nasza rodzina. Louis objął mnie w pasie. Liam przywarł do pleców Nialla a Zayn ucałował policzki przyjaciela.

- Przepraszam - wyszeptał - Tak bardzo za Wami tęskniłem.

- My też bracie - pierwszy odezwał się Malik co było dla mnie wielkim zaskoczeniem.

- Pożegnałem się dziś ze starym życiem. Ale nie wymagajcie ode mnie pokochania kogoś nowego.

- Dobrze. Ale Ty wróć do nas i staraj się być.

- Obiecuję. Przecież złożyłem przysięgę.

- Wujek Niall! - nasz monolog przerwała moja córka biegnąca w naszą stronę. Pędziła tak szybko, iż bałem się, że wywinie orła. W ostatniej chwili blondyn porwał ją w swoje ramiona przyciskając do swojej piersi.

- Boże! Jesteś taka piękna - powiedział przez łzy - Nie wiedziałem Cię tak długo - tulił ją mocno do swojej piersi - Harry - zwrócił się do mnie, oderwałem wzrok z jej twarzyczki - Ona wygląda jak...
- Tak, Niall, wiem. Dobrym wyborem było dać jej na imię Julia. Poczekaj aż zobaczysz Riley'a. Męska wersja naszej księżniczki.

- Dziękuję - odparł Niall, mimowolnie się uśmiechając.

- Za co? - nie zrozumiałem kontekstu jego wypowiedzi

- Za każdy list, który do mnie pisałeś. Gdyby nie one, już by mnie tu nie było.

- Wiesz, że dla Ciebie wszystko, bracie.

- Kocham Cię, kocham Was.

Wszyscy uśmiechnęli się do niego, ukazując jak bardzo cieszą się, że nareszcie wrócił. Spojrzałem na przyjaciela. Wyglądał lepiej, jego policzi nabrały koloru, a twarz emanowała szczęściem. Może nie było to coś nadzywczajnego, ale zauważyłem iż z nadgarstków zniknęły blizny. Nie pojawiły się żadne nowe. Moje serce radowało się tak bardzo, dziś miałem wszystko czego tak bardzo pragnąłem. Czułem nawet jej obecność. 'Tęsknie za Tobą' wyszeptałem niemal niesłyszalnie.
- Wszystko gotowe - ogłosiła Danielle.
Każdy zajął swoje miejsce a życie w końcu ruszyło do przodu.


KONIEC