Epilog
Harry
Było chłodne popołudnie, stałem na tarasie i wciągałem zimne powietrze, które drażniło me nozdrza. Wsadziłem ręce do kieszeni odnajdując w nich skórzane rękawiczki. Naciągnąłem materiał na skostniałe palce po czym potarłem dłońmi. Czyjeś duże dłonie dotknęły mych ramion a mokre usta ucałowały w szyję. Przymknąłem powieki zdając sobie sprawę jak bardzo się trzęsę. Odwróciłem się w stronę mojego towarzysza po czym lekko wypuściłem zalegające w płucach powietrze.
- Musimy iść. Już czas. - odezwał się Lou dotykając opuszkami palców moich warg. Pokręciłem głową z dezaprobatą i otworzyłem zmęczone oczy. Kolor tęczówek mojego przyjaciela zmienił barwę na mocno niebieski, był szczęśliwy. W końcu pozbył się problemu. Już jej nie było, miał mnie całego dla siebie. Zacisnąłem dłonie w pięści i utkwiłem spojrzenie w osobie stojącej za nami. Boo Bear poszedł moim śladem po czym wydobył z siebie niezadowolony jęk.
- Chodźmy - wypowiedziałem te słowa w końcu. Ominąłem go zwinnie po czym ująłem dłoń Nialla lekko ją ściskając. Uśmiechnął się do mnie smutno. Za drugą rękę złapał mnie nie kto inny jak Lou. I w taki o to sposób wkroczyliśmy do czerwonego pomieszczenia, w którym przez następną godzinę mieliśmy przeżywać katusze. Liam siedział na wysokim krześle i rozmawiał z Zaynem, którego mina mówiła sama za siebie, nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji, w żaden sposób nie popierał tego co zamierzamy zrobić. Zajęliśmy miejsca obok nich. Dziennikarka spojrzała na nas wymownie po czym puściłem dłonie moich towarzyszy wypuszczając przy tym powietrze zalegające w płucach. Nasz dzisiejszy kat miał na sobie kremową sukienkę, brązową marynarkę i sandałki w tym samym odcieniu. Kasztanowe włosy opadały jej lekko na ramiona. Zielone oczy przeszywały każdego z nas, zadrżałem mimowolnie. Rozchyliła usta a melodyjny głos zadał pierwsze ciosy.
- Louis, Harry, Niall, Liam i Zayn, Witam, nazywam się Caroline Flack i będę z wami dziś rozmawiała.
- Witamy - odpowiedzieliśmy zgodnie, bez większego entuzjazmu. Wywiad odbywał się w zamkniętym pomieszczeniu, tylko nasza piątka i przerażająca dziennikarka.
- Zacznijmy może od domniemanego związku Nialla z niejaką blond pięknością. - na ekranie ukazało się duże zdjęcie na którym widniał uradowany Irlandczyk trzymający za rękę dziewczynę o długich nogach i przepięknych oczach. Usłyszałem jak chłopak z świstem wciąga powietrze - Jest śliczna.. - dodała zjadliwie brunetka. Zdjęcie zrobiono tydzień przed 'wypadkiem'. Paryż, w tle wieża Eiffla, są szczęśliwi. Spojrzałem na blondaska, który zwiesił głowę i starał się ukryć ból widoczny w jego oczach.
- Tak, jest piękna. - przemówiłem - Ma cudowny uśmiech, oczy i osobowość. Potrafi nas rozśmieszyć do łez i kochamy ją jak własną siostrę. Od 4 miesięcy Niall jest z Julią i są bardzo szczęśliwi. Jeszcze jakieś pytania dotyczące naszej koleżanki? - odpowiedziałem zjadliwym tonem, na koniec dodając mój triumfalny uśmieszek. Przyjaciel lekko ścisnął moją dłoń dając do zrozumienia, że jest mi wdzięczny.
- Ah! To świetnie! - Flack zmieszała się lekko - Harry, skoro Ty się odezwałeś... - byłem pewny, że poruszy temat mój i Louisa - Bądźmy szczerzy! Coś jest między Tobą a Louisem? Cały świat to widzi! - wiedziałem, zakląłem w myślach, zastanawiając się jakiej udzielić odpowiedzi. Minęła dobra minuta za nim zebrałem się w sobie. Spojrzałem przelotnie na Tommo, był zdenerwowany, rozchylił lekko wargi posyłając mi nieme 'tak'
- To zależy co masz na myśli mówiąc 'coś'? - chciałem się z nią podroczyć.
- 'Coś' jako miłość.
- Hmm.. jaką 'miłość'? - widzę jej irytację, zaraz wybuchnie chociaż jako dziennikarka powinna się opanować. Wciąga powietrze i dopiero się odzywa.
- Tą prawdziwą, jedyną. Rozumiesz o co chodzi?
- Rozumiem - przytakuję, jestem z siebie dumny, nadal nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie. Z mojej lewej strony słyszę cichy chichot Niallerka, nie umiał się powstrzymać.
- Czy jest ona między Wami?
- Jest.
- Aha! Wiedziałam - Caroline klasnęła w dłonie, a ja wypuściłem powietrze zalegające w płucach.
Kolejny raz tego dnia moje policzki przybrały kolor purpury. Ucieszyłem się, że nie ma z nami Pula, nie wiedziała, co zamierzamy zrobić, czuję, że gdy wrócimy rozerwie nas na strzępy. 'Mamy to za sobą', pomyślałem po czym postanowiłem dziś już nic nie mówić. Obserwowałem jak Liam odpowiada cierpliwie na każde pytanie, jego nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Zayn nadal siedział z mina naburmuszonego dziecka, posłała mi spojrzenie pełne nienawiści. Zatrząsłem się mimowolnie i dałem swojemu ciału chwilę na uspokojenie.
***
- Że co zrobiliście?! - krzyk Paula rozbrzmiewał w mojej obolałej głowie. Lou ścisnął moje ramię po czym wyszedł na przód, lecz szybko się cofnął ponieważ nasz manago przerastał go o głowę.
- Przecież już wiesz... - wypowiedziałem te słowa niemal niesłyszalnie. Bałem się okropnie, kręciło mi się w głowie, czułem jak moje nogi odmawiają posłuszeństwa.
- Boże, Boże, Boże. Czasem się zastanawiam czy wy macie mózg? Wiesz Haroldzie co to oznacza dla całego zespołu? Oczywiście, są ludzie który Was wspierają, ale znajdą się też tacy którzy powiedzą 'pierdolone pedały, niech spadają!'. Kocham Was chłopcy, dlatego chcę jak najlepiej... - nienawidziłem gdy mówił do mnie 'Harold', gdy krzyczał, gdy robił się cały czerwony, ale wiedziałem, że chcę dobrze.
- Przepraszamy - tym razem przemówił LouLou
- Boo, tym razem to nie wystarczy. Jesteś w stanie znieść wszystkie upokorzenia?
- Tak, jestem. Wiesz jak go kocham. Zrobię dla niego wszystko - tu spojrzał na mnie, posyłając mi pokrzepiający uśmiech.
- Wiem. To jest jedyny plus całej sprawy. Idźcie do domu. Dam wam znać co będzie dalej - uniósł lekko kąciki warg co oznaczało, że nie jest na nas aż taki zły, było dobrze. Przecież się kochamy, poradzimy sobie. - A! Chłopcy! - krzyknął z drugiego końca korytarza - Dziś odbyła się sprawa dotycząca Eleanor - przebiegł mnie dreszcz - Dziewczyna dostała dwa lata w zawieszeniu na rok i zakaż zbliżania do Was i Juls. - odetchnąłem z ulgą odwracając się w stronę Tommo. Był blady jak ściana, lecz jakże szczęśliwy. Obdarzył mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem po czym ujął moją dłoń wplątując w nią palce. Pociągnął za sobą przez kręty korytarz, dopóki nie utuliło nas zimne powietrze. Przysunął się bliżej do mojego boku, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Na zawsze - wyszeptał po czym nie zważajać na paparazzich czyhających przed budynkiem ucałował lekko moje wargi. Czułem się cudownie z ukochaną osobą u boku.
Niall
Miałem ochotę krzyczeć, pobiec ile sił w nogach i już nie wracać. Potrząsnąłem głową odpędzając idiotyczne myśli. Nie, nie mogłem tego zrobić, chociażby dla niej. Bolało mnie to tak bardzo, to, że akurat mnie nie była sobie w stanie przypomnieć.
- Dlaczego to ja tkwię najgłębiej w jej umyślę? - zapytałem siebie cicho, nie oczekując odpowiedzi.
- Ponieważ te najskrytsze marzenia są w nas najgłębiej - usłyszałem ciepły głos i podskoczyłem wylewając na siebie wrzącą wodę. Harry zachichotał po czym musnął mój policzek. Zdjąłem koszulkę rzucając ją w kąt, nie przejmując się swoją pół nagością.
- Skąd się tu wziąłeś? - spytałem zjadliwie, posyłając mu złowrogie spojrzenie.
- Mam dość słuchania rozkazów Paula. Już dwa tygodnie od kiedy nie mogę wyjść z domu, więc jestem tu z Louisem. Poszedł do Julii. Tęsknił za nią gorzej ode mnie, dałbyś wiarę?
- Każdy ją kocha na swój magiczny sposób - posłał mi swój uroczy uśmiech i buziaczka w powietrzu. Moje wargi uniosły się mimowolnie ku górze.
- Oh tak. Może obejrzymy jakiś film? Tak dawno nie robiłem nic normalnego.
- Ostatnio kupiłem "The Hungers Games" na DVD, dolna szuflada po lewo w salonie. - Curly z miejsca się ożywił i wystrzelił jak z procy do drugiego pokoju. Pokręciłem głową uśmiechając się przy tym lekko, zamieszałem makaron i obróciłem się w poszukiwaniu jakiejś ścierki. W drzwiach stała moja Juls ubrana w moją siwą bluzę i czarne szorty, włosy znowu związała w wysokiego kucyka. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczyma, lecz był to inny wzrok niż przez ostatnie miesiące.
- Niall? - głos jej zadrżał
- Tak? - spytałem obojętnie schylając się po koszulkę, podeszła do mnie chwiejnym krokiem, ułożyła wątłą dłoń na moim ramieniu i tak jak zawsze przejechała nią po moim torsie, zostawiając rozpaloną ścieżkę. Opuszki jej palców tkwiły przy kości biodrowej. Moment.... 'TAK JAK ZAWSZE', przeszło mi przez myśl, tak jak przed 'wypadkiem'. Podniosłem na nią wzrok, po policzku spływała samotna łza, lecz był to płacz szczęścia, czułem jak przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Zatopiła palce w moich włosach po czym wyszeptała.
- Wróciłam - moje serce zatrzepotało - Kocham Cię - moje serce stanęło. Złożyłem lekki pocałunek na jej malinowych wargach i objąłem w pasie trwając tak dłuższą chwilę.
- Louis, Harry, Niall, Liam i Zayn, Witam, nazywam się Caroline Flack i będę z wami dziś rozmawiała.
- Witamy - odpowiedzieliśmy zgodnie, bez większego entuzjazmu. Wywiad odbywał się w zamkniętym pomieszczeniu, tylko nasza piątka i przerażająca dziennikarka.
- Zacznijmy może od domniemanego związku Nialla z niejaką blond pięknością. - na ekranie ukazało się duże zdjęcie na którym widniał uradowany Irlandczyk trzymający za rękę dziewczynę o długich nogach i przepięknych oczach. Usłyszałem jak chłopak z świstem wciąga powietrze - Jest śliczna.. - dodała zjadliwie brunetka. Zdjęcie zrobiono tydzień przed 'wypadkiem'. Paryż, w tle wieża Eiffla, są szczęśliwi. Spojrzałem na blondaska, który zwiesił głowę i starał się ukryć ból widoczny w jego oczach.
- Tak, jest piękna. - przemówiłem - Ma cudowny uśmiech, oczy i osobowość. Potrafi nas rozśmieszyć do łez i kochamy ją jak własną siostrę. Od 4 miesięcy Niall jest z Julią i są bardzo szczęśliwi. Jeszcze jakieś pytania dotyczące naszej koleżanki? - odpowiedziałem zjadliwym tonem, na koniec dodając mój triumfalny uśmieszek. Przyjaciel lekko ścisnął moją dłoń dając do zrozumienia, że jest mi wdzięczny.
- Ah! To świetnie! - Flack zmieszała się lekko - Harry, skoro Ty się odezwałeś... - byłem pewny, że poruszy temat mój i Louisa - Bądźmy szczerzy! Coś jest między Tobą a Louisem? Cały świat to widzi! - wiedziałem, zakląłem w myślach, zastanawiając się jakiej udzielić odpowiedzi. Minęła dobra minuta za nim zebrałem się w sobie. Spojrzałem przelotnie na Tommo, był zdenerwowany, rozchylił lekko wargi posyłając mi nieme 'tak'
- To zależy co masz na myśli mówiąc 'coś'? - chciałem się z nią podroczyć.
- 'Coś' jako miłość.
- Hmm.. jaką 'miłość'? - widzę jej irytację, zaraz wybuchnie chociaż jako dziennikarka powinna się opanować. Wciąga powietrze i dopiero się odzywa.
- Tą prawdziwą, jedyną. Rozumiesz o co chodzi?
- Rozumiem - przytakuję, jestem z siebie dumny, nadal nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie. Z mojej lewej strony słyszę cichy chichot Niallerka, nie umiał się powstrzymać.
- Czy jest ona między Wami?
- Jest.
- Aha! Wiedziałam - Caroline klasnęła w dłonie, a ja wypuściłem powietrze zalegające w płucach.
Kolejny raz tego dnia moje policzki przybrały kolor purpury. Ucieszyłem się, że nie ma z nami Pula, nie wiedziała, co zamierzamy zrobić, czuję, że gdy wrócimy rozerwie nas na strzępy. 'Mamy to za sobą', pomyślałem po czym postanowiłem dziś już nic nie mówić. Obserwowałem jak Liam odpowiada cierpliwie na każde pytanie, jego nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Zayn nadal siedział z mina naburmuszonego dziecka, posłała mi spojrzenie pełne nienawiści. Zatrząsłem się mimowolnie i dałem swojemu ciału chwilę na uspokojenie.
***
- Że co zrobiliście?! - krzyk Paula rozbrzmiewał w mojej obolałej głowie. Lou ścisnął moje ramię po czym wyszedł na przód, lecz szybko się cofnął ponieważ nasz manago przerastał go o głowę.
- Przecież już wiesz... - wypowiedziałem te słowa niemal niesłyszalnie. Bałem się okropnie, kręciło mi się w głowie, czułem jak moje nogi odmawiają posłuszeństwa.
- Boże, Boże, Boże. Czasem się zastanawiam czy wy macie mózg? Wiesz Haroldzie co to oznacza dla całego zespołu? Oczywiście, są ludzie który Was wspierają, ale znajdą się też tacy którzy powiedzą 'pierdolone pedały, niech spadają!'. Kocham Was chłopcy, dlatego chcę jak najlepiej... - nienawidziłem gdy mówił do mnie 'Harold', gdy krzyczał, gdy robił się cały czerwony, ale wiedziałem, że chcę dobrze.
- Przepraszamy - tym razem przemówił LouLou
- Boo, tym razem to nie wystarczy. Jesteś w stanie znieść wszystkie upokorzenia?
- Tak, jestem. Wiesz jak go kocham. Zrobię dla niego wszystko - tu spojrzał na mnie, posyłając mi pokrzepiający uśmiech.
- Wiem. To jest jedyny plus całej sprawy. Idźcie do domu. Dam wam znać co będzie dalej - uniósł lekko kąciki warg co oznaczało, że nie jest na nas aż taki zły, było dobrze. Przecież się kochamy, poradzimy sobie. - A! Chłopcy! - krzyknął z drugiego końca korytarza - Dziś odbyła się sprawa dotycząca Eleanor - przebiegł mnie dreszcz - Dziewczyna dostała dwa lata w zawieszeniu na rok i zakaż zbliżania do Was i Juls. - odetchnąłem z ulgą odwracając się w stronę Tommo. Był blady jak ściana, lecz jakże szczęśliwy. Obdarzył mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem po czym ujął moją dłoń wplątując w nią palce. Pociągnął za sobą przez kręty korytarz, dopóki nie utuliło nas zimne powietrze. Przysunął się bliżej do mojego boku, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Na zawsze - wyszeptał po czym nie zważajać na paparazzich czyhających przed budynkiem ucałował lekko moje wargi. Czułem się cudownie z ukochaną osobą u boku.
Niall
Miałem ochotę krzyczeć, pobiec ile sił w nogach i już nie wracać. Potrząsnąłem głową odpędzając idiotyczne myśli. Nie, nie mogłem tego zrobić, chociażby dla niej. Bolało mnie to tak bardzo, to, że akurat mnie nie była sobie w stanie przypomnieć.
- Dlaczego to ja tkwię najgłębiej w jej umyślę? - zapytałem siebie cicho, nie oczekując odpowiedzi.
- Ponieważ te najskrytsze marzenia są w nas najgłębiej - usłyszałem ciepły głos i podskoczyłem wylewając na siebie wrzącą wodę. Harry zachichotał po czym musnął mój policzek. Zdjąłem koszulkę rzucając ją w kąt, nie przejmując się swoją pół nagością.
- Skąd się tu wziąłeś? - spytałem zjadliwie, posyłając mu złowrogie spojrzenie.
- Mam dość słuchania rozkazów Paula. Już dwa tygodnie od kiedy nie mogę wyjść z domu, więc jestem tu z Louisem. Poszedł do Julii. Tęsknił za nią gorzej ode mnie, dałbyś wiarę?
- Każdy ją kocha na swój magiczny sposób - posłał mi swój uroczy uśmiech i buziaczka w powietrzu. Moje wargi uniosły się mimowolnie ku górze.
- Oh tak. Może obejrzymy jakiś film? Tak dawno nie robiłem nic normalnego.
- Ostatnio kupiłem "The Hungers Games" na DVD, dolna szuflada po lewo w salonie. - Curly z miejsca się ożywił i wystrzelił jak z procy do drugiego pokoju. Pokręciłem głową uśmiechając się przy tym lekko, zamieszałem makaron i obróciłem się w poszukiwaniu jakiejś ścierki. W drzwiach stała moja Juls ubrana w moją siwą bluzę i czarne szorty, włosy znowu związała w wysokiego kucyka. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczyma, lecz był to inny wzrok niż przez ostatnie miesiące.
- Niall? - głos jej zadrżał
- Tak? - spytałem obojętnie schylając się po koszulkę, podeszła do mnie chwiejnym krokiem, ułożyła wątłą dłoń na moim ramieniu i tak jak zawsze przejechała nią po moim torsie, zostawiając rozpaloną ścieżkę. Opuszki jej palców tkwiły przy kości biodrowej. Moment.... 'TAK JAK ZAWSZE', przeszło mi przez myśl, tak jak przed 'wypadkiem'. Podniosłem na nią wzrok, po policzku spływała samotna łza, lecz był to płacz szczęścia, czułem jak przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Zatopiła palce w moich włosach po czym wyszeptała.
- Wróciłam - moje serce zatrzepotało - Kocham Cię - moje serce stanęło. Złożyłem lekki pocałunek na jej malinowych wargach i objąłem w pasie trwając tak dłuższą chwilę.
"Miłość na oko łagodna,
w istocie bywa jak pantera głodna!
I chociaż ślepa, drogi przyjacielu,
najkrótszą drogą podąża do celu"*