26 lipca 2012

VI - Love is equal


VI


Niall

Ostrożnie stawiałem każdą stopę aby nie stracić równowagi, biegłem jak najszybciej się dało. Moje płuca zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Ucieczka nie była dobrym rozwiązaniem, lecz w tym momencie nic innego mi nie przychodziło do głowy. Nie miałem już siły, łkałem z zimna i braku powietrza. W pewnym momencie nawet i nogi przestały ze mną współpracować. Wezbrała we mnie wściekłość, chciałem więcej, dalej. Osunąłem się na zimną trawę, oczy zaszły mi czarną mgłą. Słyszałem, lecz nic nie widziałem. Ktoś krzyczał, przeraźliwy krzyk a potem już nic.

- Nieeee!!! - cisza.

Harry

- Gdzie jesteś? - spytałem histerycznie

- Szpital św.Edwarda. Błagam, przyjedź, ja nie wiem co się z nim stało...

- Już dobrze Tommo, zaraz będę, tylko uspokój się kochanie, będzie dobrze - rozłączyłem się. Serce waliło mi jak oszalałe. Mój Niall, mój ukochany Niall, przyjaciel, brat. Miałem ochotę coś rozwalić. Obejrzałem się za siebie. Wszyscy stali jak wryci i patrzyli na każdy mój ruch. Szybko podniosłem się z podłogi, zabrałem bluzę, wybiegając na zimne powietrze uderzyłem pięścią w betonową ścianę. Gdy Horan wybiegł byłem myśli, ze znowu zgłodniał, jak zawsze miał w zwyczaju. Lecz gdy na wyświetlaczu telefonu pojawiło się zdjęcie moje z Lou włączyłem zieloną słuchawkę i usłyszałem cichy płacz. Na początku myślałem, że jest to telefon z przeprosinami, lecz gdy tylko do mojej głowy doszły słowa Niall i szpital to cały świat zawirował.

- Poczekaj! - z rozmyślania wybił mnie ten głos, nie mogłem się nie zatrzymać. Odwróciłem szybko głowę. Oparłem ręce na kolanach i podniosłem wzrok - Co się... Harry? Płaczesz... - urwała, widziałem, była nie mniej przerażona ode mnie.

- Niall... w szpitalu. Nie ma czasu! - wychrypiałem łapiąc powietrze. Podbiegła w moją stronę i ścisnęła mnie za dłoń porywają do kolejnego biegu. Szpital znajdował się dwie przecznice stąd, nie potrzebowaliśmy nawet samochodu. Szybkim krokiem pokonaliśmy strome schody i znaleźliśmy się w niezbyt miło pachnącym pomieszczeniu. Nienawidziłem tego miejsca. Czułem jak żołądek podchodzi mi do gardła. Na plastikowym krześle siedział mój Lou, głowę miał schowaną między kolana, podniósł ją dopiero wtedy gdy pogłaskałem go po plecach. Oddychał płytko, oczy miał czerwone i spuchnięte. Zerwał się na równe nogi i wtulił się w mój tors, policzek chowając w zagłębieniu mojej szyi. Zacząłem przesuwać palcami po jego włosach, zaczesując kosmyki do tyłu. Rozpłakał się na dobre. Słony płyn cieknął po ciepłej skórze i spływał na moją koszulkę. Zaciągnął się naszym powietrzem i spojrzał na mnie. Dokładnie lustrowałem każdy detal jego idealnej twarzy. Pełne wargi w malinowym kolorze były za ciśnięte. Niebieskie tęczówki drgały ze zdenerwowania. Otworzył lekko usta, przymknąłem powieki.

- Poszedłem do tego parku, blisko domu. Chciałem pomyśleć... - urwał, usta mu drgnęły - Siedziałem na ławce i zobaczyłem Nialla, biegł bez celu, chciałem dać  mu znać, że tu jestem, ale...- pokręcił głową - On nagle upadł Harry. Zapadł się pod ziemie. Nogi się pod nim ugięły i już go nie było. Lekarze nie chcą mi powiedzieć... Nie wiedziałem co mam robić, a Ciebie nie było, a ja bez Ciebie nie potrafię - ująłem jego twarz w dłonie, otwierając powoli oczy - Zrobię wszystko Curly, tylko wróć do mnie, proszę - Louis trząsł się z przerażenia, widziałem jego ból. Za nami zauważyłem , stała schowana w cieniu i uśmiechała się lekko. Machnęła ręką po czym odeszła w stronę sali 69. Dopiero gdy zniknęła za zielonymi drzwiami odważyłem się wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk.

- Nigdzie nie odszedłem - wychrypiałem i usłyszałem jak z ulgą wypuszcza powietrze. - Potrzebujesz kawy.

- A Niall? - zapytał zdezorientowany

- Wysłałem do niego kogoś bardziej stosownego - przytuliłem go do swojego boku, nie dając mu szansy na wyswobodzenie się.


Niall

Nadal tylko słyszałem, lecz bałem się otworzyć oczy. Nie wiedziałem co może się stać. Czy zobaczę białe ściany, niebieskie niebo czy ciemność? Serce waliło mi jak oszalałe. Bałem się. Ktoś dotykał mojej dłoni, drgnęły mi palce a do uszu doszedł odgłos wciąganego powietrza. Ktoś się o mnie bał. Pozwoliłem sobie uchylić powieki. Uderzyło mnie jaskrawe światło, więc dałem sobie czas na przyzwyczajenie. Wszystko zaczęło nabierać koloru. Zielone ściany, różne dziwne sprzęty dookoła mnie, kabelki przyczepione do ręki. Skrzywiłem się mimowolnie. Obróciłem głowę w prawą stronę i przyjrzałem się postaci siedzącej na szpitalnym krześle. Czarny płaszcz, granatowa koszulka, turkusowe tęczówki i blond włosy. Zaprało mi dech, a maszyna zaczęła pikać jeszcze głośniej. Uśmiechnęła się do mnie z satysfakcją.

- Cześć - miękki głos odbijał się echem w mojej głowie. Odchrząknąłem.

- Cześć - starałem się przybrać obojętny ton.

Gestem ręki dała znać żebym posunął się trochę, zdjęła okrycie i buty po czym wdrapała się na niezbyt wygodne, dość duże łóżku. Przylgnęła do mnie całym ciałem a głowę schowała w zagłębieniu mojej szyi. Delikatnie objąłem ją w pasie i zaciągnąłem się zapachem ziołowego szamponu.

- Nie ładnie tak straszyć ludzi - odparła po długiej ciszy

- Nie sądzę byś się tym przejęła - podniosła się na łokciu i zlustrowała mnie uważnie.
- Głupek z Ciebie, wiesz?

- Wiem, ale nie przeszkadza Ci to - powiedziałem z wyższością, znowu ułożyła się na moim torsie - Nie ładnie być takim? - powtórzyłem jej słowa w innym znaczeniu

- Jakim? - słyszałem nutkę zdziwienia

- Idealnym... - rumieńce spłynęły na moje policzki

- Nie jestem idealna - zaprzeczył szybko po czym mocniej ścisnęła mój lewy bok.

- Dla mnie jesteś - idiota, przeszło mi przez myśl

- Chyba za mocno uderzyłeś się w główkę - ostatnie zdanie. 

Serce nadal waliło mi jak oszalałe, lecz nie czułem już wstydu, było mi więcej niż dobrze. Nie chciałem wychodzić z tego łózka. Pragnąłem leżeć z nią w ramionach do końca dnia i jeden dzień dłużej.

Lou 

Powoli zanurzyłem usta w ciepłym napoju, który momentalnie rozlał się po moim ciele. Byłem wykończony, nie przespana noc i cały dzień w szpitalu. Do tego wszystkiego towarzyszyło mi sfrustrowanie. Nie miałem pojęcia co mogło dolegać Niall'owi, a bardzo nie lubiłem nie wiedzy. Jedyną pozytywną rzeczą było odzyskanie Harry'ego, obiecałem sobie, że przy najbliższej okazji porozmawiam z Eleanor, zakończę ten 'związek'. Mój przyjaciel przechadzał się niecierpliwie z jednego końca korytarza na drugi dopóki z sali nie wyszła wątła blondyneczka. Od razu wziął ją w ramiona po czym spojrzał na mnie przez ramie. Podeszli do mnie trzymając się za małe palce. 

- Lou, to jest Julia - westchnęła - Moja przyjaciółka - wyciągnęła do mnie dłoń, lecz miałem ochotę wziąć ja w ramiona, podniosłem się lekko i przytuliłem ją delikatnie do swego boku, była ode mnie niższa.

- Miło Cię poznać - zaszczebiotała, uśmiechnąłem się tylko.

- Wiesz coś? Udało Ci się z niego wyciągnąć cokolwiek? - Harry i ta jego nie cierpliwość 

- Niestety nie, lecz nie sądzę by było z nim najlepiej. Myślę, że to poważne stadium anemii. Teraz zasnął.

- Kim jesteś? - nie wierzyłem, że te słowa padły z moich ust, były sarkastyczne, lecz zrozumiała sens tego pytania.

- Studiuje medycynę na pobliskiej uczelni - jej kąciki lekko drgnęły ku górze. Byłem zafascynowany. Medycyna, dość trudny i męczący kierunek, zważywszy na to, że nie była stąd, miała akcent.

- A skąd jesteś?

- Lou! - upomniał mnie Harry

- Jestem tylko ciekawy Curly, nie złość się tak - poczochrałem jego kasztanowe loki. Spojrzał na mnie zeźlony, nadal nie puszczając jej dłoni.

- Jestem z Polski. - przymrużyła powieki. Ciekawe. Była ciekawą chudą osóbką, którą mój Harry najwidoczniej też był zafascynowany.

- Pan Styles i Tomlinson? - dobiegł mnie nieznajomy głos zza pleców.

- Tak - chłopak zareagował szybciej

- Mam dla panów niezbyt przyjemnie wieści.


3 komentarze:

  1. Suuuper, ale za tego zboka dostaniesz po głowie! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału, trzymam kciuki za Cb kochana! :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. no chyba Ci jebnę, za takie przerywanie rozdziału! i to ja jestem zła!? ah i tak Cię kocham <3
    pisz szybko bo umrę <3 kocham Cię szkrabie, pamiętaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Woah.! Zajbiste.! Szkoda mi Nialla. Biedaczek. A ta scenka w szptalu była taaaka uroocza.*__* Jaram się.! Cieszę się, że Lou wybrał Harry'ego. I to bardzo <33 Mam nadzieję, że wszystko się uloży.;3 Świetny rozdział. Czekam na kolejny. Nowy rozdział na becausetruelovecannothide.blogspot.com serdecznie zapraszam!! <33

    OdpowiedzUsuń