III
Lou
Zaczął się kolejny słoneczny dzień w północnej Kanadzie. Na zegarze wybiła godzina siódma. Ciepłe powietrze wypuszczane przez usta Harrego owiewało moją szyję. Jedna z jego rąk spoczywała na moim torsie co uniemożliwiało mi jakiekolwiek poruszenie się. Jakoś specjalne na to nie narzekałem, w głębi potrzebowałem jego czułości. Przestałem się przed tym bronić kiedy Eleanor wkroczyła w moje życie. Wiedziałem, że będzie idealną przygrywką. Lecz nadal męczyłem się z hamowaniem moich niektórych zachowań. W tym momencie miałem nieodpartą chęć ucałować go w rozchylone wargi. Wydawały się takie ciepłe i miękkie. Ich malinowy kolor zachęcał mnie jeszcze bardziej. Dzielił nas tylko jeden centymetr. Nagle poczułem jak mój przyjaciel porusza się jednocześnie jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nami. Lekko musnął moje wargi po czym obrócił się na drugi bok, dzięki czemu mogłem już wstać. Podniosłem się szybko z łóżka i wrzuciłem na siebie czarne spodnie dresowe. Ostatni raz zerknąłem na Harrego, jego misterne loki rozłożyły się na poduszce tworząc wachlarz a policzki przybrały kolor zdrowego różu. Zbiegłem szybko po schodach nie zastając nikogo w kuchni. Zacząłem przygotowywać składniki potrzebne do zrobienia naleśników, wiedziałem jak wszyscy je uwielbiali, tym bardziej gdy ja byłem ich autorem. Po chwili na rozgrzaną patelnie wylałem gęstą ciecz a po domu rozszedł się zapach cynamonu i cukru wanilinowego. W tym dniu było coś magicznego, czułem to w każdej części mego ciała. Nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu który wpełza na moje zarumienione policzki. Jednocześnie pilnując jedzenia próbowałem dosięgnąć do lodówki po mleko czekoladowe. Jakież było moje zdziwienie gdy obok mnie zmaterializował się Niall. Jego blond czupryna była potargana, niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z rozbawieniem. Musnął mój policzek po czym udał się do dużego pokoju z moim napojem. Postanowiłem mu trochę podokuczać, więc gdy był już w progu podstawiłem mu nogę co spowodowało, że cała zawartość kubeczka wylała się na Harolda. Stał przed blondaskiem i wlepiał w niego swoje wściekłe oczy. Miał na sobie białe bokserki, które teraz przybrały kolor czekolady. Po włosach i torsie spływamy pojedyncze krople płynu.
- Nie nauczyli Cię chodzić?! - spytał rozdrażniony. Jego brwi uniosły się ku górze, nadając jego twarzy śmieszny wyraz. Horan zachichotał po czym cofnął się moją stronę i objął mnie ramieniem.
- To Louisa nie nauczono, że nie należy mi dokuczać - opowiedział z sarkazmem po resztki z kubeczka wylał na moją koszulkę i uciekł do swojego pokoju. Harry stał przed mną dobre pięć minut nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Podszedł do mnie i zdjął moją koszulkę. Przejechał delikatnie opuszkami palców po moich piersiach, nieświadome sprawiając mi niesamowitą przyjemność. - Biorę ją do prania - odparł i udał się do łazienki po drodze bełkocząc coś pod nosem.
***
Harry
Energicznie pchnąłem drzwi do niewielkiego zielonego pomieszczenia. Często zastanawiałem się kto kazał je pomalować na ten obrzydliwy kolor. Czułem się tu jak w szpitalu. Dziękowałem Bogu, że to nie mój pokój został tak skrzywdzony. Nastawiłem pralkę na 60 minut po czym wrzuciłem do niej koszulkę Tommo jednocześnie zdejmując bokserki. Usłyszałem za sobą pomruk nie zadowolenia. Odwróciłem się szybko i ujrzałem śliczną szatynkę w białek zwiewnej sukience. Patrzyła na mnie rozbawiona swoimi czekoladowymi oczyma. Po chwili uświadomiłem sobie, że stoję przed nią całkowicie nagi. Podbiegłem do szafki i wyciągnąłem ręcznik, owijając go w okół bioder.
- Liam ma lepsze pośladki - wyparowała. Spojrzałem na nią zdziwiony po czym dodałem - Wiem - opowiedziała mi złośliwym uśmieszkiem, podeszła do mnie i mocno przytuliła do siebie. Owiał mnie zapach jej cudownych perfum, który w oka mgnieniu rozniósł się po pomieszczeniu.
- Mam nadzieje, że pamiętasz o naszej dzisiejszej randce, przyjacielu*
- O tym nie mogłem zapomnieć - moja odpowiedź najwyraźniej ją zadowoliła. Zostawiła mnie samego pozwalając na wybranie stosownego stroju.
Udałem się do swojego pokoju i otworzyłem szafę. Znalazłem jakieś spodenki w kolorze granatu sięgające mi do kolan i czysty biały top. Zbiegłem szybko po schodach, nie pozwalając Dan czekać na mnie zbyt długo. W kuchni nadal buszował LouLou, uśmiechnął się do mnie lekko po czym odwrócił w stronę Nialla. Szukałem wzrokiem mojej pięknej koleżanki, namierzyłem ją po paru minutach. Stała przy drzwiach wyczekując mnie niecierpliwie. Musnąłem przelotnie policzek Tomlinsona i porwałem jej rękę w swoje objęcia. Wyszliśmy w gorące powietrze oboje w tym samym czasie zakładając okulary przeciw słoneczne. Uśmiechnąłem się na sam widok słońca, zawsze przyprawiało mnie o przyjemne odczucia. Przez długi czasz szliśmy bez celu gdy w końcu zauważyliśmy duży park na końcu alejki. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę dając do zrozumienia, że chcę się tam udać. Wydawało mi się, że już tu byłem lecz jest to prawie niemożliwe. Spędzałem w Kanadzie dopiero drugi miesiąc, więc każde miejsce było dla mnie nowe. Usiadłem na pobliskiej ławce i mocno wciągnąłem powietrze. Wilgotna bryza otuliła moje nozdrza, poczułem nieprzyjemne ukłucie w dołku i nagle wszystko wróciło.
Była taka piękna. W ciągu trzech godzin zdążyłem ją pokochać. Pokochać jak najlepszą przyjaciółkę, jak siostrę, jak bratnią duszę. Czułem, że rozstanie będzie nie do zniesienia. Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak brakowało mi w życiu spontaniczności. Ona była moja odskocznią, choćby na jeden dzień, choćby na jedną chwilę. Leżeliśmy na kanapie popijając trzecie wino z kolei. Kręciło mi się w głowie, lecz ten stan był przyjemny. Komórki mojego ciała były rozgrzane, spragnione czegoś nowego.
- Co teraz robimy? - spytała, a jej głos odbił się echem w mojej obolałej czaszce.
- A na co masz ochotę? - wypowiedziałem to najbardziej seksownie jak potrafiłem. Spojrzała na mnie roześmiana. Jej oczy utkwiły wzrok w martwym punkcie za mną. Przez dłuższą chwilą siedzieliśmy w milczeniu. Opadła na me ramiona. Zauważyłem, że najnormalniej w świecie zmożył ją sen. Przytuliłem ją do swojego boku, po czym otuliłem nas kocem. Długie blond włosy opadły lekko na mój tors. Oddychała równomiernie co jakiś czas pochrapując, tak samo jak Lou. Lou... Natychmiast wyrzuciłem go z głowy i pozwoliłem aby pochłonęła mnie nicość.
Obudziło mnie słońce wlewające się przez uchylone do połowy rolety. Byłem obolały przez spanie w niewygodnej pozycji. Nie leżała już na mnie, jej głowa spoczywała spokojnie na oparciu kanapy a nogi zwisały z drugiej strony. Wstałem i poprawiłem jej ułożenie aby potem nie wstała z bólem krzyża. Ucałowałem ją w czoło i wyszedłem zostawiając za sobą tylko skrawek papieru.
Nagle poczułem jak coś mną potrząsa. To Danielle ściskała moje ramiona i próbowała przywrócić do życia.
- Harry! Wszystko w porządku? Pobladłeś coś... - spytała zdenerwowana
- Tak. Nie.. Dan, muszę coś zrobić. Przepraszam, odezwę się - pożegnałem ją nie zwracając uwag na to co w danym momencie zrobiłem i szybko wybiegłem z parku w stronę zachodu. Chciałem ją odszukać, dowiedzieć się co między nami zaszło. Potrzebowałem rozmowy z nią, jej oddechu, oczu, nienagannego uśmiechu. Nie miałem pojęcia co mną kieruję. Po prostu stała się dla mnie całym światem. Miałem w pamięci ten blok, to mieszkanie, te drzwi. Biegłem ile sił w nogach, aby obrazy w mojej głowie nie zamazały się. Jeszcze tylko jedna przecznica i jeden zakręt. Tylko co potem? Co jej powiem?
* Miałam na myśli to, iż Harry i Danielle to przyjaciele, a tekst z randką był ich prywatnym żartem.
- Nie nauczyli Cię chodzić?! - spytał rozdrażniony. Jego brwi uniosły się ku górze, nadając jego twarzy śmieszny wyraz. Horan zachichotał po czym cofnął się moją stronę i objął mnie ramieniem.
- To Louisa nie nauczono, że nie należy mi dokuczać - opowiedział z sarkazmem po resztki z kubeczka wylał na moją koszulkę i uciekł do swojego pokoju. Harry stał przed mną dobre pięć minut nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Podszedł do mnie i zdjął moją koszulkę. Przejechał delikatnie opuszkami palców po moich piersiach, nieświadome sprawiając mi niesamowitą przyjemność. - Biorę ją do prania - odparł i udał się do łazienki po drodze bełkocząc coś pod nosem.
***
Harry
Energicznie pchnąłem drzwi do niewielkiego zielonego pomieszczenia. Często zastanawiałem się kto kazał je pomalować na ten obrzydliwy kolor. Czułem się tu jak w szpitalu. Dziękowałem Bogu, że to nie mój pokój został tak skrzywdzony. Nastawiłem pralkę na 60 minut po czym wrzuciłem do niej koszulkę Tommo jednocześnie zdejmując bokserki. Usłyszałem za sobą pomruk nie zadowolenia. Odwróciłem się szybko i ujrzałem śliczną szatynkę w białek zwiewnej sukience. Patrzyła na mnie rozbawiona swoimi czekoladowymi oczyma. Po chwili uświadomiłem sobie, że stoję przed nią całkowicie nagi. Podbiegłem do szafki i wyciągnąłem ręcznik, owijając go w okół bioder.
- Liam ma lepsze pośladki - wyparowała. Spojrzałem na nią zdziwiony po czym dodałem - Wiem - opowiedziała mi złośliwym uśmieszkiem, podeszła do mnie i mocno przytuliła do siebie. Owiał mnie zapach jej cudownych perfum, który w oka mgnieniu rozniósł się po pomieszczeniu.
- Mam nadzieje, że pamiętasz o naszej dzisiejszej randce, przyjacielu*
- O tym nie mogłem zapomnieć - moja odpowiedź najwyraźniej ją zadowoliła. Zostawiła mnie samego pozwalając na wybranie stosownego stroju.
Udałem się do swojego pokoju i otworzyłem szafę. Znalazłem jakieś spodenki w kolorze granatu sięgające mi do kolan i czysty biały top. Zbiegłem szybko po schodach, nie pozwalając Dan czekać na mnie zbyt długo. W kuchni nadal buszował LouLou, uśmiechnął się do mnie lekko po czym odwrócił w stronę Nialla. Szukałem wzrokiem mojej pięknej koleżanki, namierzyłem ją po paru minutach. Stała przy drzwiach wyczekując mnie niecierpliwie. Musnąłem przelotnie policzek Tomlinsona i porwałem jej rękę w swoje objęcia. Wyszliśmy w gorące powietrze oboje w tym samym czasie zakładając okulary przeciw słoneczne. Uśmiechnąłem się na sam widok słońca, zawsze przyprawiało mnie o przyjemne odczucia. Przez długi czasz szliśmy bez celu gdy w końcu zauważyliśmy duży park na końcu alejki. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę dając do zrozumienia, że chcę się tam udać. Wydawało mi się, że już tu byłem lecz jest to prawie niemożliwe. Spędzałem w Kanadzie dopiero drugi miesiąc, więc każde miejsce było dla mnie nowe. Usiadłem na pobliskiej ławce i mocno wciągnąłem powietrze. Wilgotna bryza otuliła moje nozdrza, poczułem nieprzyjemne ukłucie w dołku i nagle wszystko wróciło.
Była taka piękna. W ciągu trzech godzin zdążyłem ją pokochać. Pokochać jak najlepszą przyjaciółkę, jak siostrę, jak bratnią duszę. Czułem, że rozstanie będzie nie do zniesienia. Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak brakowało mi w życiu spontaniczności. Ona była moja odskocznią, choćby na jeden dzień, choćby na jedną chwilę. Leżeliśmy na kanapie popijając trzecie wino z kolei. Kręciło mi się w głowie, lecz ten stan był przyjemny. Komórki mojego ciała były rozgrzane, spragnione czegoś nowego.
- Co teraz robimy? - spytała, a jej głos odbił się echem w mojej obolałej czaszce.
- A na co masz ochotę? - wypowiedziałem to najbardziej seksownie jak potrafiłem. Spojrzała na mnie roześmiana. Jej oczy utkwiły wzrok w martwym punkcie za mną. Przez dłuższą chwilą siedzieliśmy w milczeniu. Opadła na me ramiona. Zauważyłem, że najnormalniej w świecie zmożył ją sen. Przytuliłem ją do swojego boku, po czym otuliłem nas kocem. Długie blond włosy opadły lekko na mój tors. Oddychała równomiernie co jakiś czas pochrapując, tak samo jak Lou. Lou... Natychmiast wyrzuciłem go z głowy i pozwoliłem aby pochłonęła mnie nicość.
Obudziło mnie słońce wlewające się przez uchylone do połowy rolety. Byłem obolały przez spanie w niewygodnej pozycji. Nie leżała już na mnie, jej głowa spoczywała spokojnie na oparciu kanapy a nogi zwisały z drugiej strony. Wstałem i poprawiłem jej ułożenie aby potem nie wstała z bólem krzyża. Ucałowałem ją w czoło i wyszedłem zostawiając za sobą tylko skrawek papieru.
Nagle poczułem jak coś mną potrząsa. To Danielle ściskała moje ramiona i próbowała przywrócić do życia.
- Harry! Wszystko w porządku? Pobladłeś coś... - spytała zdenerwowana
- Tak. Nie.. Dan, muszę coś zrobić. Przepraszam, odezwę się - pożegnałem ją nie zwracając uwag na to co w danym momencie zrobiłem i szybko wybiegłem z parku w stronę zachodu. Chciałem ją odszukać, dowiedzieć się co między nami zaszło. Potrzebowałem rozmowy z nią, jej oddechu, oczu, nienagannego uśmiechu. Nie miałem pojęcia co mną kieruję. Po prostu stała się dla mnie całym światem. Miałem w pamięci ten blok, to mieszkanie, te drzwi. Biegłem ile sił w nogach, aby obrazy w mojej głowie nie zamazały się. Jeszcze tylko jedna przecznica i jeden zakręt. Tylko co potem? Co jej powiem?
* Miałam na myśli to, iż Harry i Danielle to przyjaciele, a tekst z randką był ich prywatnym żartem.
oni są kolegami czy każdy z nich chcę czegoś bliższego? to mnie zastanawia, po tych pocałunkach i jak spali razem XD nie narzekaj, że nikt nie czyta - ja czytam :D czekam na kolejny ;) ~Romeo
OdpowiedzUsuńi to podobno ja kurwa kończę w złych momentach! a jebnąć Ci ciupaską?! xD
OdpowiedzUsuńrozdział znakomity, jak zawsze, początkowo nie ogarniałam akcji z Dan ale już ogarniam :D no i to jak Haz zdjął Tommo koszulkę, mniam mniam *____*
czekam na nowy <3
[heart-without-you]
Mmm.. Zajebistyyy<33 Czekam na następny.:) ~ Anka.x.D.
OdpowiedzUsuńI to mówi moja Julka,która jęczała, że pisać nie umie? Uduszę normalnie, jak jeszcze raz coś takiego powiesz, obiecuję! Chciałabym umieć tak wszystko ładnie zarysować *-*
OdpowiedzUsuń~ m.