IV
Lou
Kolejny raz czekałem na niego do późnego wieczora. Godzina robiła się już nieprzyzwoita a we mnie wzbierały nerwy. Martwiłem się okropnie, że coś się mogło stać. Co chwilę starałem się do niego dodzwonić lecz odpowiadała mi tylko głucha cisza. Od kiedy Harry poznał El zmienił się nie do poznania. Nie chciał spędzać już ze mną tyle czasu, bardzo często odpychał mnie gdy próbowałem mu okazać czułość. Może była to zazdrość a może moja wyobraźnia. Czułem się nieswojo. Pragnąłem go każdą komórką mojego ciała, lecz najwyraźniej nie było mi to dane. Po dwugodzinnym chodzeniu w kółko opadłem bezwładnie na kanapę. Przymknąłem powieki i pozwoliłem aby fala nieprzyjemnego bólu rozlała się w moich żyłam. Skrzywiłem się, po czym zwinąłem w kłębek. Schowałem głowę między kolanami i usłyszałem cichy szloch. Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłem sobie, że ja jestem jego autorem. Roześmiałem się w duchu i skarciłem za tak błahą rzecz jaką był płacz.
Zbudziło mnie głośnie trzaśnięcie drzwiami. Spojrzałem na zegarek, wskazywał godzinę 1 w nocy. Zerwałem się na równe nogi. Potrząsnąłem głową aby odgonić złe myśli i poszedłem do kuchni z której wydobywał się hałas. Poczułem wielką ulgę gdy go zobaczyłem. Siedział do mnie tyłem, opierając łokcie na blacie, w ręce trzymał szklankę z brązową cieczą. Whisky, pomyślałem. Nie zniosę go w takim stanie, mam dość jego wybryków. Podszedłem i delikatnie położyłem dłoń na jego ramieniu jednocześnie wypuszczając powietrze zalegające w płucach. Odsunął się ode mnie.
- Lou, nie... - szepnął zmęczonym głosem. Nie chciał mnie. Spojrzałem na jego twarz. Dopiero teraz zauważyłem, że po prawym policzku płynie samotna łza. Mimo protestów starłem ją opuszkami palca. Harry przymknął oczy i zamoczył usta w trunku opróżniając szklankę. Skrzywiłem się na sam zapach, który dotarł do moich nozdrzy. Nadal trzymając rękę na jego twarzy obróciłem ją w swoją stronę. Wyglądał pięknie, mimo podkrążonych oczu, za czerwienionego nosa i spuchniętych warg.
- Co się stało? - na dźwięk mojego głosu zadrżał i podniósł wzrok. Jego zielone tęczówki były zaszklone ale nadal można było zatopić się w ich głębi. Pokręcił tylko głową. Już chciał otworzyć butelkę lecz strzepnąłem jego dłoń. Po domu rozległ się huk pękanego szkła. Byłem w szoku, nie poznawałem sam siebie, ale nie chciałem aby zatapiał smutki w alkoholu. Spojrzał na mnie oniemiały.
- Co Ty... - zaczął, lecz zamknąłem jego usta głębokim pocałunkiem. Przygotowałem się na uderzenie. Nic takiego się nie stało. Harry przywarł do mnie jeszcze bardziej, napierając klatką piersiową na mój tors. Oddał pocałunek z jeszcze większym zaangażowaniem. Jego ciepłe wargi lekko pieściły moje. Po czułem jak uginają się pode mną nogi.
***
Harry
Stała przede mną. Była reali styczna, na wyciągnięcie ręki. Mogłem podziwiać jej perfekcyjną twarz, każdy milimetr był mój. Niebieskie tęczówki, piękny prosty nos i te usta. Za nimi tęskniłem najbardziej, a raczej za dźwiękami, które z nich płynęły. Włosy, które pamiętałem jako proste, teraz były spięte w misterny kok, a pojedyncze pasma opadały na długa szyję. Widziałem ból i strach w jej oczach, nie wiedziałem tylko dlaczego pojawiły się w nich łzy. W moim gardle pojawiła się gula, próbowałem ja przełknąć, na marne. Poprawiła torbę na ramieniu i podniosła brwi, co było oznaką zniecierpliwienia. Zdążyłem już zapomnieć jakie są kobiety.
- Tęskniłem - nic, nadal wpatrywała się we mnie tym zimnym wzrokiem - Wiem, co sobie teraz myślisz. Ale to nie tak. Tęskniłem jak za przyjaciółką. Tak idealnie mnie rozumiesz. Potrafiłaś postawić mnie na nogi. Od dawna nie czułem się tak dobrze w czyimś towarzystwie...
- Na górze zostało chyba jakieś kakao. - przerwała mi nagle, a jej usta wygięły się w ten charakterystyczny sposób - Mam nadzieję, że masz mi ciekawe rzeczy do powiedzenia bo przegapiam właśnie najważniejszy wykład na uczelni - rzuciła z sarkazmem po czym odwróciła się na pięcie i już jej nie było. Szybko otrząsnąłem się i pognałem na czwarte piętro. Drzwi zostawiła otwarte, na samym wejściu czułem piękny zapach kwiatów i czekolady. Duże okna dawały złudzenie większej przestrzeni. Kuchnia była w kolorze kremowym, zachęcała, wyglądała dosłownie smakowicie. Julia postawiła przede mną kremówki i duży kubeb kakao z którego unosiła się para. Szybko zanurzyłem wargi w ciepłej cieczy. Poczułem jak napój rozlewa się po moim ciele. Obserwowała uważnie każdy mój ruch. Miała dziś na sobie biały sweter i karmelowe rurki. Stopy wcześniej przyozdobione sandałkami zwisały swobodnie z krzesła. Utkwiłem wzrok w martwym punkcie i poczułem słony płyn na policzku. Pogłaskała mnie po dłoni.
- Lou?
- Lou... - potwierdziłem łamiącym się głosem. Była taka wyrozumiała.
Zimne palce wdarły się pod moją koszulkę. Mimowolnie zadrżałem. Delikatni objąłem Louisa w pasie. Wplótł palce w moje gęste loki nadając rytm naszym pocałunkom. Był spragniony czułości tak samo jak ja. Nie rozumiałem tylko dlaczego oczekuję jej ode mnie. Miał Eleanor, swoją perfekcyjną dziewczynę. Ona miała wszystko, piękne ciało, długie nogi, kasztanowe lśniące włosy, zielone duże oczy. Brakowało tylko jednej rzeczy, inteligenci. Bałem się do tego przyznać, ale nie lubiłem jej, była zwykłą pustą dziewczyną. Jako jego przyjaciel powinienem akceptować ją w 100 procentach. Lecz ja nie chciałem być tylko przyjacielem, oczekiwałem czegoś więcej. Zamiast cieszyć się z jego zaangażowania odepchnąłem go lekko, spuścił głowę.
- Lou, nie chcę żeby tak to wyglądało - powiedziałem. Chłopak mocniej zacisnął ręce na moich policzkach. Pokręcił powoli głową.
- Ja też, ale tak bardzo Cię chcę. To jest silniejsze ode mnie - głos załamał mu się na ostatniej sylabie.
Płakał a słony płyn spływał lekko po jego gładkiej skórze. Opuszkami palców starłem łzy i podniosłem jego głowę tak abym mógł spojrzeć w piękne oczy. Zabolało, poczułem ukłucie w okolicach klatki piersiowej. Już sam nie wiedziałem czego chcę. Serce mówiło, całuj, kochaj, udowodnij miłość lecz rozum podpowiadał, jest ona, on ją kocha, on Cię nie chcę. Miałem dość siebie samego i wewnętrznego monologu.
- Chodź. Położymy się spać. Jutro też jest dzień, ja nigdzie się nie wybieram - niepewne spojrzenie posłane w moją stronę - Obiecuję.
- Dobrze. - odparł w końcu.
Wziąłem go za rękę, wplatając w nią palce. Szliśmy powoli odszukując w ciemnościach drzwi do mojego pokoju. Pchnąłem go na łóżko i sam położyłem się obok otulając nas kołdrą. Tommo tak jak zwykle, mocno przywarł do mojego torsu, cicho szlochając. Złożyłem lekki pocałunek w jego włosy. Powoli uspokajał swoje nerwy po czym usłyszałem pojedyncze chrapnięcie. Kocham Cię, tak bardzo, że nie dam Cię skrzywdzić.
- Kochasz go? - spytała, uważnie mi się przyglądając. Jej ręce zacisnęły się na białym kubku. Pospiesznie odłożyła go na blat i wzięła w palce kawałek ciastka. Spojrzała na mnie wyczekująco.
- Kocham, za bardzo go kocham. Wiem, że ja jestem tylko zwykłym Harrym. On się zmienił, Julia. Kiedyś widziałem, że on też mnie chcę, że mnie potrzebuję. Tęsknie za Louisem sprzed roku, lecz wiem, że on nigdy nie wróci. - kolejna łza. Dziewczyna przysunęła się do mnie, opierając głowę na ramieniu. Objąłem ją jedną ręką, drugą zaś starałem się wytrzeć mokry policzek. Westchnęła lekko. Pociągnęła lekko za gumkę na włosach i pozwoliła bezwiednie opaść blond pasemkom. Odgarnąłem jedno z nich, które opadło na czoło. Uśmiechnęła się lekko.
- Myślę, że... - zaczęła powoli - to nie jest tak, że on nie kocha Ciebie. Po prostu minęło trochę czasu. Dorósł, albo mu się tylko tak zdaje. Spróbuj zrobić to samo. Pokaż mu, że nie cierpisz. On wróci, będzie tęsknił. I wiem, że kocha Cię.
- Lou, nie... - szepnął zmęczonym głosem. Nie chciał mnie. Spojrzałem na jego twarz. Dopiero teraz zauważyłem, że po prawym policzku płynie samotna łza. Mimo protestów starłem ją opuszkami palca. Harry przymknął oczy i zamoczył usta w trunku opróżniając szklankę. Skrzywiłem się na sam zapach, który dotarł do moich nozdrzy. Nadal trzymając rękę na jego twarzy obróciłem ją w swoją stronę. Wyglądał pięknie, mimo podkrążonych oczu, za czerwienionego nosa i spuchniętych warg.
- Co się stało? - na dźwięk mojego głosu zadrżał i podniósł wzrok. Jego zielone tęczówki były zaszklone ale nadal można było zatopić się w ich głębi. Pokręcił tylko głową. Już chciał otworzyć butelkę lecz strzepnąłem jego dłoń. Po domu rozległ się huk pękanego szkła. Byłem w szoku, nie poznawałem sam siebie, ale nie chciałem aby zatapiał smutki w alkoholu. Spojrzał na mnie oniemiały.
- Co Ty... - zaczął, lecz zamknąłem jego usta głębokim pocałunkiem. Przygotowałem się na uderzenie. Nic takiego się nie stało. Harry przywarł do mnie jeszcze bardziej, napierając klatką piersiową na mój tors. Oddał pocałunek z jeszcze większym zaangażowaniem. Jego ciepłe wargi lekko pieściły moje. Po czułem jak uginają się pode mną nogi.
***
Harry
Stała przede mną. Była reali styczna, na wyciągnięcie ręki. Mogłem podziwiać jej perfekcyjną twarz, każdy milimetr był mój. Niebieskie tęczówki, piękny prosty nos i te usta. Za nimi tęskniłem najbardziej, a raczej za dźwiękami, które z nich płynęły. Włosy, które pamiętałem jako proste, teraz były spięte w misterny kok, a pojedyncze pasma opadały na długa szyję. Widziałem ból i strach w jej oczach, nie wiedziałem tylko dlaczego pojawiły się w nich łzy. W moim gardle pojawiła się gula, próbowałem ja przełknąć, na marne. Poprawiła torbę na ramieniu i podniosła brwi, co było oznaką zniecierpliwienia. Zdążyłem już zapomnieć jakie są kobiety.
- Tęskniłem - nic, nadal wpatrywała się we mnie tym zimnym wzrokiem - Wiem, co sobie teraz myślisz. Ale to nie tak. Tęskniłem jak za przyjaciółką. Tak idealnie mnie rozumiesz. Potrafiłaś postawić mnie na nogi. Od dawna nie czułem się tak dobrze w czyimś towarzystwie...
- Na górze zostało chyba jakieś kakao. - przerwała mi nagle, a jej usta wygięły się w ten charakterystyczny sposób - Mam nadzieję, że masz mi ciekawe rzeczy do powiedzenia bo przegapiam właśnie najważniejszy wykład na uczelni - rzuciła z sarkazmem po czym odwróciła się na pięcie i już jej nie było. Szybko otrząsnąłem się i pognałem na czwarte piętro. Drzwi zostawiła otwarte, na samym wejściu czułem piękny zapach kwiatów i czekolady. Duże okna dawały złudzenie większej przestrzeni. Kuchnia była w kolorze kremowym, zachęcała, wyglądała dosłownie smakowicie. Julia postawiła przede mną kremówki i duży kubeb kakao z którego unosiła się para. Szybko zanurzyłem wargi w ciepłej cieczy. Poczułem jak napój rozlewa się po moim ciele. Obserwowała uważnie każdy mój ruch. Miała dziś na sobie biały sweter i karmelowe rurki. Stopy wcześniej przyozdobione sandałkami zwisały swobodnie z krzesła. Utkwiłem wzrok w martwym punkcie i poczułem słony płyn na policzku. Pogłaskała mnie po dłoni.
- Lou?
- Lou... - potwierdziłem łamiącym się głosem. Była taka wyrozumiała.
Zimne palce wdarły się pod moją koszulkę. Mimowolnie zadrżałem. Delikatni objąłem Louisa w pasie. Wplótł palce w moje gęste loki nadając rytm naszym pocałunkom. Był spragniony czułości tak samo jak ja. Nie rozumiałem tylko dlaczego oczekuję jej ode mnie. Miał Eleanor, swoją perfekcyjną dziewczynę. Ona miała wszystko, piękne ciało, długie nogi, kasztanowe lśniące włosy, zielone duże oczy. Brakowało tylko jednej rzeczy, inteligenci. Bałem się do tego przyznać, ale nie lubiłem jej, była zwykłą pustą dziewczyną. Jako jego przyjaciel powinienem akceptować ją w 100 procentach. Lecz ja nie chciałem być tylko przyjacielem, oczekiwałem czegoś więcej. Zamiast cieszyć się z jego zaangażowania odepchnąłem go lekko, spuścił głowę.
- Lou, nie chcę żeby tak to wyglądało - powiedziałem. Chłopak mocniej zacisnął ręce na moich policzkach. Pokręcił powoli głową.
- Ja też, ale tak bardzo Cię chcę. To jest silniejsze ode mnie - głos załamał mu się na ostatniej sylabie.
Płakał a słony płyn spływał lekko po jego gładkiej skórze. Opuszkami palców starłem łzy i podniosłem jego głowę tak abym mógł spojrzeć w piękne oczy. Zabolało, poczułem ukłucie w okolicach klatki piersiowej. Już sam nie wiedziałem czego chcę. Serce mówiło, całuj, kochaj, udowodnij miłość lecz rozum podpowiadał, jest ona, on ją kocha, on Cię nie chcę. Miałem dość siebie samego i wewnętrznego monologu.
- Chodź. Położymy się spać. Jutro też jest dzień, ja nigdzie się nie wybieram - niepewne spojrzenie posłane w moją stronę - Obiecuję.
- Dobrze. - odparł w końcu.
Wziąłem go za rękę, wplatając w nią palce. Szliśmy powoli odszukując w ciemnościach drzwi do mojego pokoju. Pchnąłem go na łóżko i sam położyłem się obok otulając nas kołdrą. Tommo tak jak zwykle, mocno przywarł do mojego torsu, cicho szlochając. Złożyłem lekki pocałunek w jego włosy. Powoli uspokajał swoje nerwy po czym usłyszałem pojedyncze chrapnięcie. Kocham Cię, tak bardzo, że nie dam Cię skrzywdzić.
- Kochasz go? - spytała, uważnie mi się przyglądając. Jej ręce zacisnęły się na białym kubku. Pospiesznie odłożyła go na blat i wzięła w palce kawałek ciastka. Spojrzała na mnie wyczekująco.
- Kocham, za bardzo go kocham. Wiem, że ja jestem tylko zwykłym Harrym. On się zmienił, Julia. Kiedyś widziałem, że on też mnie chcę, że mnie potrzebuję. Tęsknie za Louisem sprzed roku, lecz wiem, że on nigdy nie wróci. - kolejna łza. Dziewczyna przysunęła się do mnie, opierając głowę na ramieniu. Objąłem ją jedną ręką, drugą zaś starałem się wytrzeć mokry policzek. Westchnęła lekko. Pociągnęła lekko za gumkę na włosach i pozwoliła bezwiednie opaść blond pasemkom. Odgarnąłem jedno z nich, które opadło na czoło. Uśmiechnęła się lekko.
- Myślę, że... - zaczęła powoli - to nie jest tak, że on nie kocha Ciebie. Po prostu minęło trochę czasu. Dorósł, albo mu się tylko tak zdaje. Spróbuj zrobić to samo. Pokaż mu, że nie cierpisz. On wróci, będzie tęsknił. I wiem, że kocha Cię.
głośno myśle: chłopcy się kochają ale Lou ma dziewczynę, Harremu podoba się Julia. tak? i oni nie wiedzą co czuja, czego chcą? tak? XD nie no rozdział jest ok, czekam na kolejny :) ~Romeo
OdpowiedzUsuń+ czy w tym fragmencie: "Whisky, pomyślałam" nie powinno być pomyślałem? :) ~Romeo
OdpowiedzUsuńJak to nie masz pomysłu? Nie denerwuj swoich wiernych czytelników, na pewno masz coś dla nas już, a my z cierpliwością poczekamy :)
OdpowiedzUsuńJestem zadowolona, że gdybym nie wiedziała, że to Twoje opowiadanie to bym rozpoznała i tak. Oj to chyba o czymś znaczy, hihi.
Muszę w końcu przepisać i coś dla Ciebie, aż zachęciłaś mnie do tego.
buziaki <3
Cudo Cudo Cudo! :*
OdpowiedzUsuńK
ej, bardzo podoba mi sie jak piszesz :) potrafisz zaciekawic czytelnika i konczysz w dobrych miejscach, pozostawiajac nas z niedosytem :3 co konkretnie do rozdzialu - szkoda, ze chlopacy nie moga sie przekonac do swoich wzajemnych uczuc, a z tego co mi sie wydaje, to Julia chyba zaczyna cos czuc do Harego. Z niecierpliwoscia czekam na kolejny i wierze, ze mimo tego, ze teraz nie wiesz co ma byc dalej wena dopadnie Cie jak najszybciej i uraczysz nas kolejnym tak dobrym rozdzialem :)
OdpowiedzUsuńco Ty wogóle gadasz.? Co Ci się nie podoba w tym rozdziale.? Ja uważam, że jest on idealny. Naprawdę masz talent. Co do sytuacji w rozdziale. Cieszę się, że doszło do pocałunku i mam nadzieję, że to niczego nie pokomplikuje. Muszę Ci się też przyznać do tego, że na początku tej historii kompletnie nie wiedziałam o co chodzi z tą Danielle, Harry'm i Julią. Dopiero dzisiaj mnie olśniło(popraw mnie jeśli się mylę), ale czy ta Julia to nie jest wyimaginowana przyjaciółka Harry'ego.? Niee chociaż nie, bo był kawałek z Jej perspektywy.. Aha.. No i dalej nie wiem o co chodzi.. Pliis wytłumacz. Hah.. Czekam na następny. Zapraszam do mnie becausetruelovecannothide .blogspot.com - opowiadanie o Larry'm. ~ Anka.x.D,
OdpowiedzUsuńJulia nie jest wyimaginowana. Będzie moment gdzie pozna innych chłopców. Ona jest jego przyjaciółką, nic więcej :) A Dan jest z Liamem, o randce to były żarty :P
Usuńnie ogarniam o czy jest to opowiadanie nie mogłą bys dac jakiegoś wytłumaczenia co to za julia i wogule o co chodzi ??
OdpowiedzUsuńCałe opowiadanie jest fikcją, imiona zaczerpnęłam z One Direction. Opowiadam relację Larry'ego oraz Nialla z pewną dziewczyną, jest to tylko i wyłącznie moja wizja, nic co tu było się nie stało. A Julia jest przyjaciółką Hazzy i reszty chłopców. Już rozumiesz?
Usuń