I
Julia
- Spędzisz ze mną ten ostatni dzień? - spytał łagodnie, a w jego oczach pojawiły się iskierki.
- Spędzisz ze mną ten ostatni dzień? - spytał łagodnie, a w jego oczach pojawiły się iskierki.
- Jesteś świadom tego, że jest 7 rano i normalni ludzie jeszcze smacznie śpią? - powiedziałam sennie.
- Dlatego jestem tu żebyż się szybko zebrała i nie marnowała dnia. - odpowiedział stojąc nade mną i potrząsają moimi ramionami. Łóżko było takie duże i ciepłe, nie miałam najmniejszej ochoty z niego wychodzić. Był upalny poranek, promienie słońca wlewały się przez masywne zasłony ogrzewając moje plecy. Lukas nadal stał w miejscu i nie dawał za wygraną.
- A może zrobimy po mojemu? - zamruczałam.
- Hmm...?
- Wejdziesz tu do mnie, pośpimy do 9, a potem możesz mnie nawet zawieźć na lotnisko?
- Kuszące, ale nie. Mam dla nas inne plany - odpowiedział i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Bardzo często dziękowałam Bogu, że mam takiego przyjaciela, lecz teraz marzyłam by zniknął. Ociężałym krokiem zwlekłam się z łóżka. Odbyłam poranną toaletę, założyłam pierwszy lepszy top i dżinsy. Gotowa do wyjścia stałam przed nim z pytającym spojrzeniem.
- Nic Ci nie powiem, tajemnica to tajemnica...
- Wiesz, że tego nie cierpię?
Na dźwięk tych słów tylko prychnął. Wziął mnie za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia. Gdy byliśmy na dworze nadal nie puszczał mojej dłoni. Czułam się trochę nieswojo. Nigdy się tak nie zachowywał, zawsze trzymał mnie na bezpiecznej odległości dystans. Teraz, gdy ja za 15 godzin mam samolot do miejsca oddalonego o 10 tyś. kilometrów on się obudził. Czułam jak po moim ciele rozchodzi się nieprzyjemna fala bólu. Był moją miłością od przeszło dwóch lat, najlepszym i jedynym przyjacielem od roku. Czasem po prostu nie radziłam sobie z jego obecnością, odtrącenie mnie to najgorsze co mógł zrobić. Poczułam jak końcówki mojego serca lekko za szczypały. Otrząsnęłam się z bolesnych wspomnień, nie miałam ochoty do tego wracać. Zauważyłam, że mój towarzysz przygląda mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a następnie spogląda w innym kierunku. Podążyłam za jego przykładem.
- Luki, wesołe miasteczko?! - zaśmiałam się nerwowo - Tylko na to Cię stać? - spytałam z sarkazmem.
- Przestań narzekać - odparł ze skrzywiona miną i odszedł w nieznane mi miejsce.
Momentalnie pożałowałam swoich słów. Chłopak wrócił z karnetem na wszystkie możliwe atrakcje i watą cukrową. Podał mi jedną w kolorze tęczy, następnie zabrał się za konsumowanie swojej. Połowę dnia spędziłam na kolejkach górskich, karuzelach i strzelankach. Mimo wszystko podobało mi się to, spędzanie tego dnia w jego towarzystwie było moim małym marzeniem. Po udanej próbie zachowywania się jak dzieci, stwierdziliśmy zgodnie, że miło by było coś zjeść. Wróciliśmy do mnie, zamówiliśmy pizze rozmiarów XXL i próbując ją zjeść oglądaliśmy filmy do samego wieczora. W pewnym momencie byłam już tak zmęczona, że opadłam bezsilnie na jego ramię. Nie chciałam zasypiać, musiałam dotrwać do pożegnania. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, lecz gdy podejmowałam decyzję o wyjeździe nie uwzględniałam go w "osobach ważnych". Chłopak wyczuł to, znał mnie zbyt dobrze. Podniósł się leniwie z kanapy i pociągnął mnie za sobą. Wziął moją twarz w dłonie i złożył delikatny pocałunek na moich wargach. Uśmiechnęłam się mimowolnie, powtórzył czynność, lecz tym razem na dłużej. Poczułam, że po jego policzku spływa łza, odsunęłam go od siebie i zajrzałam mu głęboko w oczy. Były smutne i pełne żalu.
- Będę tęsknił - odezwał się w końcu łamiącym się głosem.
- Ja też...
- Moja mała Dżulia - zmierzwił mi włosy i ucałował w czoło.
- Mój wielki Luuuki - odpowiedziałam z przekąsem.
- Pamiętaj, jestem tu dla Ciebie. Kocham Cię - jego oczy znowu się zaszkliły, a ich błękit pogłębił się.
- Wrócę, kiedyś. Dobrze wiesz, że ja Ciebie też - ucałowałam kancik jego ust. Przytulił mnie do swojego torsu. Trafiliśmy tak dłuższą chwilę, dopóki po prostu nie wziął swojej torby i nie wyszedł.
- Żegnaj, będę czekał - rzucił.
Deszcz dudnił w szyby, pojedyncze krople prześcigały się w dotarciu na sam dół szkła. Niebo robiło się co raz ciemniejsze, chmury w kolorze granatu przesłaniały inne, gładkie, płynące jak rzeka. Oczy odmawiały posłuszeństwa, głowa pulsowała w każdym możliwym miejscu. Chyba dopiero teraz zaczęłam żałować swojej decyzji, lecz już nic nie mogłam zmienić. Życie tu z dnia na dzień ciążyło mi niesamowicie.
Wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej. Kanada, "kraina mlekiem i miodem płynąca". Byłam tu trzydzieści dni i o trzydzieści za dużo. Nie mogłam pozwolić sobie nawet na chwilę płaczu, to był tylko i wyłącznie mój wybór. Wiele osób uprzedzało mnie, usłyszałam milion rad na temat całej tej sytuacji, lecz i tak górę wzięło moje ego. Doigrałam się, jestem tak daleko od domu a życie ciągnie mnie na dół i chyba nie zamierza dać szansy się podnieść..
Moim ciałem wstrząsnął pojedynczy dreszcz, mimo tego, iż od dłuższego czasu leżałam w wannie pełnej gorącej wody. W powietrzu unosił się zapach truskawek, a na podłodze stała wpół opróżniona butelka wina. Cały mój umysł zdawał zatapiać się w smutku, tak samo jak i w dobrym trunku. Jeszcze raz spojrzałam na szybę, deszcz już tylko kropił, a krople spokojnie spływały po jej powierzchni. Żadna nie goniła za sobą, były spokojnie o swój los. Niebo zrobiło się już całkowicie ciemne. Zamknęłam oczy i próbowałam wyrzucić z głowy dawne życie. Moje opuszki palców były dość pomarszczone, stwierdziłam, że czas już wyjść. Myślałam, że 3 - godzinna kąpiel w płynie kojącym zmysły coś pomoże, lecz znowu uratował mnie tylko alkohol...
Wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej. Kanada, "kraina mlekiem i miodem płynąca". Byłam tu trzydzieści dni i o trzydzieści za dużo. Nie mogłam pozwolić sobie nawet na chwilę płaczu, to był tylko i wyłącznie mój wybór. Wiele osób uprzedzało mnie, usłyszałam milion rad na temat całej tej sytuacji, lecz i tak górę wzięło moje ego. Doigrałam się, jestem tak daleko od domu a życie ciągnie mnie na dół i chyba nie zamierza dać szansy się podnieść..
Moim ciałem wstrząsnął pojedynczy dreszcz, mimo tego, iż od dłuższego czasu leżałam w wannie pełnej gorącej wody. W powietrzu unosił się zapach truskawek, a na podłodze stała wpół opróżniona butelka wina. Cały mój umysł zdawał zatapiać się w smutku, tak samo jak i w dobrym trunku. Jeszcze raz spojrzałam na szybę, deszcz już tylko kropił, a krople spokojnie spływały po jej powierzchni. Żadna nie goniła za sobą, były spokojnie o swój los. Niebo zrobiło się już całkowicie ciemne. Zamknęłam oczy i próbowałam wyrzucić z głowy dawne życie. Moje opuszki palców były dość pomarszczone, stwierdziłam, że czas już wyjść. Myślałam, że 3 - godzinna kąpiel w płynie kojącym zmysły coś pomoże, lecz znowu uratował mnie tylko alkohol...
***
Harry
Przez wielkie masywne zasłony próbowało przedrzeć się słońce. Właśnie skończyłem nagrywać ostatni fragment mojej solowej piosenki na naszą drugą płytę. Na zegarze wybiła godzina 6 rano, po całonocnym czuwaniu byłem wykończony. Potrzebowałem relaksu i odpoczynku. Zayn drzemał w objęciach Nialla, Liam wyparował około 3 w nocy, a Louis słodko pochrapywał. Odwróciłem się w jego stronę i przycupnąłem na końcu kanapy, która ugięła się pod moim ciężarem. Chłopak poruszył się a na jego twarzy zagościł piękny uśmiech. Policzki okalał cieć rzucany przez długie i gęste rzęsy. Malinowe usta, które dosłownie przed sekundą były wygięte w łuk, otworzyły się i wydobyło się z nich dosyć donośne chrapnięcie. Zaśmiałem się mimowolnie. Odgarnąłem kosmyk jego kasztanowych włosów z czoła aby za chwilę je ucałować. W taki o to sposób pożegnałem się z nim na następne 24 godziny. Żal mi było opuszczać mojego przyjaciela, lecz ostatnio nie podobał mi się sposób w jaki na mnie działał. Każdy dotyk czy spojrzenie koiło moje nerwy i zmysły. Za bardzo potrzebowałem go do codziennego życia, co powodowało większe uzależnienie. Chciałem odpocząć od całej czwórki, aby zatopić się w moim świecie.
Założyłem na siebie siwą bluzę, jednocześnie nalewając sobie kawę do plastikowego kubeczka. Wyszedłem na zaspane jeszcze miasto, jedyne niektórzy ludzie szli w kierunku swojej pracy. Postanowiłem odciąć się od tego. Założyłem kaptur na głowę i pociągnąłem spory łyk kofeiny, która momentalnie pozwoliła mi zacząć myśleć trzeźwo.
Szedłem w stronę pobliskiego parku, powietrze pachniało deszczem, trawa zazwyczaj pożółkła dziś była w pięknym zielonkawy, kolorze. Jak na październik słońce grzało dość przesadnie. Usiadłem na ławce i opuszkami palców dotykałem obrzeża kubka. Dopiłem ostatni łyk i zacząłem szukać śmietnika. Okręciłem głowę w każdą możliwą stronę, lecz nigdzie nie było śladu kubła. Zatrzymałem wzrok na dziewczynie siedzącej na drugim skraju. Miała piękne, długie blond włosy opadające bezwiednie na wątłe ramiona. Karmelowy sweter podkreślał oliwkowy odcień skóry. Pociągnęła zgrabnym nosem po czym odniosła wzrok znad książki w której była zatopiona. Jej spojrzenie skierowało się prosto na mnie. Turkusowe oczy zaświeciły się jak dwie iskierki. Przeczesała palcami włosy a jej koralowe usta wygięły się w łuk. Miała w sobie coś niezwykłego. Jej uroda przyciągała, ale nie nudziła się od razu. Chciałem ją poznać bliżej.
Założyłem na siebie siwą bluzę, jednocześnie nalewając sobie kawę do plastikowego kubeczka. Wyszedłem na zaspane jeszcze miasto, jedyne niektórzy ludzie szli w kierunku swojej pracy. Postanowiłem odciąć się od tego. Założyłem kaptur na głowę i pociągnąłem spory łyk kofeiny, która momentalnie pozwoliła mi zacząć myśleć trzeźwo.
Szedłem w stronę pobliskiego parku, powietrze pachniało deszczem, trawa zazwyczaj pożółkła dziś była w pięknym zielonkawy, kolorze. Jak na październik słońce grzało dość przesadnie. Usiadłem na ławce i opuszkami palców dotykałem obrzeża kubka. Dopiłem ostatni łyk i zacząłem szukać śmietnika. Okręciłem głowę w każdą możliwą stronę, lecz nigdzie nie było śladu kubła. Zatrzymałem wzrok na dziewczynie siedzącej na drugim skraju. Miała piękne, długie blond włosy opadające bezwiednie na wątłe ramiona. Karmelowy sweter podkreślał oliwkowy odcień skóry. Pociągnęła zgrabnym nosem po czym odniosła wzrok znad książki w której była zatopiona. Jej spojrzenie skierowało się prosto na mnie. Turkusowe oczy zaświeciły się jak dwie iskierki. Przeczesała palcami włosy a jej koralowe usta wygięły się w łuk. Miała w sobie coś niezwykłego. Jej uroda przyciągała, ale nie nudziła się od razu. Chciałem ją poznać bliżej.
- Zostaniemy przyjaciółmi? - wypaliłem. Spojrzała na mnie rozkojarzona. - Spędzisz jeden dzień ze mną a potem o sobie zapomnimy. - dokończyłem.
JARAM SIĘ JAK POCHODNIA! <3
OdpowiedzUsuńjakie to kochane i był trochę Larry'owy moment :D chcę dalej, Boże, co tak krótko noooo! pisz myszko moja najsłodsza i najpiękniejsza, niach niach <3
świetne! :D zobaczymy co będzie dalej ;*
OdpowiedzUsuńMatko, hahahahaha! Przez 5 dni?! Ja obstawiałam na kilka godzin :)
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy, ale najbardziej przykuła moją uwagę ta końcówka, co to za dziewczyna była???
Informuj o nowym rozdziale ;*
Teraz zapewne mi doda, hihi. Także mówię szczerze, jak zawsze i nie będę przesadzać. Widzę ogromny postęp i w stylu, długości itd. Wzruszyłam się czytając fragment dotyczące Luki'ego, słuchając przy tym Everything. Trzymam kciuki za J&L! <3
OdpowiedzUsuńPS Kocham Twój styl, wrażliwość, pióro a Ciebie najbardziej! :*
Świetne! Piszesz coraz lepiej, napisz jakąś książkę - mogę być twoim I krytykiem :P Czekam na więcej i trzymam kciuki, jesteś świetna! Kubek :*
OdpowiedzUsuńWeszłam tu na moment, bo coś tam i postanowiłam przeczyta pierwszy rozdział i ... ożeszwmordęjaidęczytacdalej.
OdpowiedzUsuń{just-dont-break-my-heart.blog.onet.pl}
{i-cant-love-you.blogspot.com}
"Oh! Jak pięknie piszesz! Tak miło się czyta!" << zawsze piszę to ludziom, którzy mają talent! Po prostu muszę to zdanie umieścić w komentarzu! Rozdział strasznie mi się podoba i chcę wiedzieć więcej, ale na razie nie 'idę' czytać następnego, bo jest dość późno i mój mózg musi ochłonąć xD Wrócę do tego jutro ^^
OdpowiedzUsuń